Udane przedstawienie
Data: 09.06.2019,
Autor: gemma, Źródło: Lol24
Jestem przekonana, że każdy z Was kiedykolwiek czytał lub chociaż słyszał legendę o Smoku Wawelskim. Potwór ziejący ogniem, przerażony król i jego poddani, ginący rycerze próbujący uwolnić miasto od bestii i sprytny szewczyk, który w zamian za zabicie smoka dostaję pół królestwa i królewnę za żonę. W zdumienie wprawił Was zapewne moment, kiedy smok pęka, albo kiedy nic nieznaczący szewczyk okazuje się bohaterem, ale mogę się założyć, że nikt nie pomyślał o biednej królewnie. Ojciec zadecydował o jej losie i musiała wyjść za jakiegoś niedomytego wieśniaka. No dobra, wiem, że tak naprawdę żaden rozsądny król nie oddałby takiej partii, jaką była królewna, jakiemuś biedaczynie z pobliskiej wioski, nawet za nie wiadomo jaki wyczyn, ale sam fakt, że ojciec faktycznie może zadecydować o losie córki jest dość niesprawiedliwy. Co ja gadam… Kurewsko niesprawiedliwy!
Osobiście też miałam przywilej wychowywać się na dworze. Miałam dwóch braci, ale nie rywalizowali ze sobą o tron, bo jeden z nich, mimo że starszy, był bękartem i nie przysługiwały mu praktycznie żadne prawa. Ja byłam najmłodsza. Znaczy, przez pewien czas nie, ale młodsze dzieci zmarły na gorączkę i od czternastu lat znów cieszę się przywilejami „najmniejszej i bezbronnej”, a przynajmniej w oczach ojca. Mama… No cóż, wysłała mnie, powiedzmy, że z dala od dworu (zadecydowała o moim losie, jak król z legendy), kiedy w świat ...
... poszły plotki o moim bogatym życiu seksualnym. Nic nie poradzę, od początku mówiłam, że służbie języki nie są do niczego potrzebne, ale moja matka, zamiast poucinać je tym plotkarom, zdecydowała się wysłać mnie na jakąś wieś.
W sumie zabieg sprytny, bo w życiu bym się nie przespała z jakimś brudasem, ale, na litość boską, ile można?! Na szczęście wszystkie rządy kiedyś się kończą i nadeszła pora na staruszków. Król umarł, a jego miejsce zajął mój brat. Naturalnie zostałam zaproszona na ceremonię, która była połączona od razu ze ślubem z jakąś księżniczką. Nie muszę chyba wspominać, z jaką ulgą przyjęłam tę wiadomość. Brat nie pozwoli mi się marnować wśród pospólstwa i ubóstwa. A poza tym słyszałam, że przybędzie dużo lordów.
Kiedy przyjechałam, przyjęto mnie z otwartymi ramionami. No może nie w każdym przypadku, ale kto by się przejmował matką. Natomiast moją uwagę przykuła skromna postać stojącą w cieniu balkonów. Mój bękarci braciszek. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie naszych przygód.
– Dzisiaj odbędzie się uczta z okazji przyjazdu wszystkich gości i przy okazji pierwszego dnia wiosny. Klaudio, liczymy na Ciebie – uśmiechnął się do mnie.
– Cóż mogłoby mnie powstrzymać? – odparłam, a kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze.
No więc powstrzymało mnie dwóch przystojnych lordów. Ale na litość boską, mieli takie… penisy, że nie mogłam sobie odmówić. Wychodząc z własnej sypialni, ...