1. Udane przedstawienie


    Data: 09.06.2019, Autor: gemma, Źródło: Lol24

    ... tro­chę uma­zana spermą na twa­rzy i popra­wia­jąc gor­set, wpa­dłam na kogoś.
    
    – My się znamy? – usły­szałam hip­no­ty­zu­jący głos. Unio­słam wzrok na mojego najwierniej­szego kochanka sprzed wyjazdu.
    
    – Znamy, ale już nie mam siły. – Wska­za­łam kom­natę. Mój roz­mówca uśmiech­nął się, sły­sząc te słowa. Zaw­sze mi powta­rzał, że mam wro­dzony dar dyplo­ma­cji.
    
    – Jutro, przed cere­mo­nią w mojej kom­na­cie. Moi słu­dzy przy­niosą ci wia­domość. Zasto­suj się, pro­szę. – Przy­cią­gnął mnie bru­tal­nie za włosy, tak, że moje ucho zna­la­zło się tuż obok jego ust. – Stę­sk­ni­łem się – powie­dział przez zaci­śnięte zęby lord Hugon i odszedł. Roman­tyk.
    
    – Domyślam się, że powo­dem twojego spóź­nie­nia, wcale nie był męż­czy­zna – powiedziała matka, nie patrząc na mnie, a zamiast tego uśmie­cha­jąc się, jakby to była jedna z towa­rzy­skich roz­mów.
    
    – Nie. – odpar­łam zgod­nie z prawdą. Męż­czyzn było dwóch.
    
    – Jutro przy­je­dzie lord San­dwich… – i zanim zdą­żyła powiedzieć coś jesz­cze, wybu­ch­łam histe­rycz­nym śmie­chem.
    
    Wino­grono, które wła­śnie żułam, wle­ciało najwyraź­niej nie w tę dziurkę (i mowa tu o gar­dle), a ja zaczę­łam się dusić. Oczy­wi­ście zaraz wokół mnie zebrał się tłum, a jakiś czło­wiek pró­bo­wał mi pomóc. I w ten oto spo­sób pozna­łam męż­czy­znę, o którym Wam dziś opo­wiem. Zna­czy to nie ten, który ści­skał mój brzuch w nadziei, że wypluję wino­grono. Nie. On stał pomię­dzy lor­dem bodajże Tim­tleyem, dość przysadzistym ...
    ... mężczyzną, i lady Afe­lią, która słynęła z plotkarstwa. Wra­ca­jąc do mojego męż­czy­zny: czło­wiekowi, który mnie rato­wał, w końcu się udało, a wino­grono wylą­do­wało u stóp nie­zna­jo­mego.
    
    Nie będę prze­cią­gać histo­rii naszego wza­jem­nego pozna­wa­nia się, ale mogę zdradzić, że jedze­nie jesz­cze nie raz wyla­ty­wało z moich ust. W każ­dym razie przejdźmy do bar­dziej pożą­da­nych scen.
    
    – Klau­dio, przy­się­gam. Jestem w takim stanie, że mógł­bym zerżnąć nawet twoją matkę. – jęk­nął mi do ucha. – Zlituj się.
    
    – Bie­daczku. – Pogładziłam go po policzku. – Jeżeli już takie despe­rac­kie myśli cię nacho­dzą – zachi­cho­ta­łam.
    
    Wytar­łam usta, chcąc dać znać służ­bie, że skoń­czy­łam jeść i wsta­łam od stołu. Szep­nę­łam na ucho lor­dowi Fran­cisowi, żeby wyszedł chwilę po mnie i udał się do mojej sypialni, po czym ski­nę­łam głową gościom sie­dzą­cym naj­bli­żej i wyszłam z sali pio­ru­no­wana wzro­kiem matki. Nie­stety pech chciał, że wpa­dłam na lorda Hugona.
    
    – Nie przyszłaś. – Przy­ci­snął mnie do ściany.
    
    – Po co roz­trzą­sać stare sprawy. – zaczę­łam z ner­wo­wym uśmiechem. Nie mógł mnie zatrzymać kiedy indziej? – Prze­cież to było…
    
    – Cztery dni temu. – No dobra, przy­znaję, sprawa nie była aż tak stara.
    
    – Zapo­mniało mi się – powie­działam szcze­rze. – Ale ci to wyna­gro­dzę – doda­łam już szep­tem, mówiąc wprost do jego ucha.
    
    – Podoba mi się ta sytu­acja… – Przyssał się do mojej szyi jak pijawka.
    
    – …Tylko nie dziś. – dokoń­czy­łam zda­nie i ...
«1234...»