1. Impreza na plaży cz. 14


    Data: 12.06.2019, Kategorie: Geje Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku

    ... moje szczęście, godzina wyznaczona przez sekretarkę, czy kogo tam mają w rejestracji, była na ten sam dzień. Zabrałem ze sobą Michała. Po wejściu do kliniki, poczułem strach i osłabienie, gdyby nie mój ukochany, zapewne wywinąłbym orła. -Dzień dobry, panie Kacprze. - powiedział lekarz. - Witam pana. - zwrócił się do Michała. -Dzień dobry. Zdecydowałem się, po namowach przyjaciółki, a przede wszystkim mojego chłopaka, na rozpoczęcie chemioterapii, jak najszybciej będzie to możliwe. -Miło mi to słyszeć. -Panie doktorze, mam prośbę, aby Michał, to znaczy mój chłopak, był informowany o wszystkim, co ma związek, z moim stanem zdrowia. -Wie pan, że nie wolno udzielać nam informacji, osobom, spoza rodziny pacjenta. -A ja panu mówię, że mam w dupie swoją rodzinę! On jest moją jedyną rodziną! Czy to jasne!? -Mimo to... - powiedział. -Nie interesuje mnie, żadne „mimo to”... -Postaram się zrobić wyjątek, ale wie pan, że jest to niezgodne z prawem i etyką lekarską... -Trudno! Tak sobie życzę. To paranoja, żeby nie można było, udzielić informacji, najbliższej osobie. Gdybym mógł, wzięlibyśmy ślub, ale w tym kraju to nierealne i chyba nie dożyję czasów, w których będzie to możliwe. Do rzeczy... lekarz, umówił mnie na pierwszą chemię za dwa dni, jednocześnie prosząc, aby ktoś mnie po niej odebrał. Oczywiście Michał, natychmiast powiedział, że nie zostawi mnie nawet na chwilę. Na mój gust, polubili się z moim lekarzem i złapali kontakt. Wróciliśmy do domu, nie czułem się najlepiej, niestety ...
    ... musiałem wieczorem iść do pracy, wierzcie mi, że czułem się cholernie źle, miałem wrażenie... a zresztą, nieważne. Zdrzemnąłem się kilka godzin. Budzik zadzwonił o czasie, wstałem, zjadłem obiadokolację, wyszykowałem się i pojechałem na lotnisko. W pracy, trafiłem na szefową pokładu, którą poznałem pierwszego dnia... Pamiętacie? Taka, co obnosi się ze swoim stanowiskiem, zadzierającą nos do góry, w stylu, kim to ona nie jest. Cały czas się mnie czepiała, a to, że się źle czuję, zignorowała. Trudno. Po ostatnim locie tego dnia, wróciłem do domu, kompletnie wykończony, a w skrzynce na listy, znalazłem kopertę... znowu bez znaczka, bez nadawcy... domyślałem się, co znajdę w środku. Wszedłem do mieszkania, rzuciłem torbę na ziemię, Michał spał, w końcu była piąta rano, otworzyłem tajemniczą (dla mnie może już mniej tajemniczą) kopertę... „Naprawdę myślałeś, że Marta, taka głupiutka i naiwna, miała coś wspólnego z tym wszystkim? Jeśli tak, jesteś większym idiotą niż przypuszczałem. Pewnie zastanowi cię, skąd już to wiem? Jak tam Michałek? Mam nadzieję, że jeszcze wszystko w porządku? A jak twoja choroba... Jeszcze żyjesz? No cóż... Miłego chorowania... hahahaha.... PS. uważaj na siebie i Michałka, bo może się wydarzyć, coś nieoczekiwanego i nieprzyjemnego... „ Po przeczytaniu tej wiadomości, usiadłem na sofie, miałem wrażenie, że za chwilę się rozpadnę na kawałki. Dlaczego on mnie, aż tak nienawidzi? Co ja mu takiego zrobiłem? W końcu, to on mnie skrzywdził, a nie odwrotnie! Nie ...
«1234...»