1. Impreza na plaży cz. 14


    Data: 12.06.2019, Kategorie: Geje Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku

    ... nim. Zaprowadził nas, na drugie piętro, poprosił, abyśmy usiedli... -W czym mogę państwu pomóc? - zapytał. -Były chłopak, mojego przyjaciela, przesyła mu groźby na piśmie, w smsach, mejlach, a ponadto, został przez was zatrzymany, po pobiciu mojego przyjaciela! - wykrzyczała Marta. -Rozumiem. Jak się nazywa ten, jak to pani powiedziała... były chłopak. - zaśmiał się pod nosem. -A co to za głupie uśmieszki pan tu stroi!? - wściekła się Marta. -Adrian Kobyliński. - zwróciłem się do policjanta. - Daj spokój Martuś, mówiłem, że to nic nie da. -No dobrze, a dowody? Mam na myśli, rzekome listy, smsy... -Rzekome!? - warknęła Marta. -Proszę je przedstawić. - powiedział obojętnym tonem. -Proszę! - rzuciła mu listy na biurko. - To są te, jak to pan powiedział, „rzekome” listy... -Rozumiem. Proszę mi powiedzieć, skąd przekonanie, że to właśnie pan Kobyliński je wysyłał? -Ponieważ dręczy mojego przyjaciela, od ponad roku i próbuje rozdzielić go, z jego obecnym chłopakiem. - powiedziała. -Aha... Ale mimo to, my musimy mieć jasny dowód. -To od czego wy kurwa jesteście!? - Marta nie wytrzymała, a ja ją kopnąłem w nogę pod biurkiem. -Proszę się uspokoić! - powiedział ostro policjant. -To mi pan jeszcze jedno wyjaśni! Dlaczego po tym, jak Adrian pobił Kacpra, zamknęliście go, a po kilku dniach, już był na wolności? Tak działa policja i wymiar sprawiedliwości!? -Pan Kobyliński, według dokumentacji, którą mam przed sobą, został zwolniony z aresztu za kaucją, wpłaconą przez jego wujka. Sędzia ...
    ... w wyroku, orzekł, że nie ma wystarczających dowodów, aby skazać pana Kobylińskiego, i wydał wyrok uniewinniający. -No pięknie! To jakie musiałyby być dowody!? - zapytała. - Gdyby go zabił, też byście go wypuścili!? -Chodź stąd, idziemy, to nie ma sensu. - powiedziałem. -Masz rację. Policja to się nadaje do... - kopnąłem ją, żeby nie powiedziała, czegoś, czego mogłaby żałować. Po wyjściu z komendy, czułem się podłamany. Policja palcem nie kiwnie, żeby nam pomóc, a w takiej sytuacji, Adrian i jego świta, są bezkarni. Zadzwoniłem do Michała... -Hej kotek! - usłyszałem jego głos w słuchawce. -No nareszcie! Dlaczego nie oddzwoniłeś? Wszystko w porządku? - zapytałem. -Przepraszam, mam młyn w pracy. Wszystko dobrze, a dlaczego pytasz? -Po prostu, chciałem wiedzieć. - skłamałem. - Cieszę się, że wszystko dobrze. Przygotuję dla nas kolację, a po niej, liczę na spełnienie obietnicy z liściku, hihi... -Masz to jak w banku! Muszę kończyć. Całuję. Do zobaczenia w domu. -Buziaki, kocham cię. -Ja ciebie też. Pa. -Pa. Ulżyło mi. Nic mu się nie stało, wiem, wiem, panikuję, jak zwykle, ale te listy, siedzą mi w głowie. Marta zabrała mnie na spacer, a później na zakupy do pobliskiej galerii handlowej, w której często bywamy. Kupiłem niezbędne produkty na kolację, dwie butelki wina, takiego z wyższej półki, a co tam, zaszaleję! Dla Michała, kupiłem niedrogi zegarek. Po wyjściu ze sklepu, znowu miałem napad osłabienia, pisk w uszach, Marta podtrzymała mnie i pomogła usiąść na ławce, na drugim ...
«1...3456»