Impreza na plaży cz. 14
Data: 12.06.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
... piętrze galerii... -Co ci jest Kacper? - zapytała zdenerwowana, ale ja słyszałem dudniący głos. -Co? -Pytałam co ci jest? Wezwać pogotowie? -Marta ja nie wiem co mówisz. -Kacper! ---- -Mama? - zapytałem zdziwiony widząc swoją ukochaną mamę, która nie żyje od wielu lat. -Tak kochanie. Tęskniłam za tobą. - pocałowała mnie w czoło i przytuliła mocno do piersi. -Ja za tobą bardziej, kocham cię... - zacząłem ryczeć i wtuliłem się jeszcze mocniej. Nie widziałem jej tyle lat, a teraz nagle, nie wiadomo skąd, pojawiła się. Taka, jaką ją zapamiętałem. Blond pasemka, na jej brązowych włosach do ramion, ciemne spodnie w jodełkę, biała koszula i marynarka pasująca do spodni. Moja ukochana mama, za którą tak tęskniłem... Po chwili uświadomiłem sobie, że taki miała strój do trum... Jej ostatni strój, w którym ruszyła w długą podróż, do innego świata... -Mamo, ja nic nie rozumiem, przecież ty nie żyjesz... -Żyję w twojej pamięci synku, w twoim sercu... -Brakuje mi ciebie. Bardzo brakuje! - zacząłem płakać jak małe dziecko. -Niedługo będziemy razem, zobaczysz, nie bój się. -Ja chce już teraz być z tobą. Nie opuszczaj mnie już. -Muszę, muszę kochanie. Niedługo się zobaczymy... Jeszcze nie czas... Jej obraz zaczął zachodzić mgłą, mama znikała z każdą sekundą... -Mamo!!! Nie zostawiaj mnie... ---- -Kacper! Kacper! -usłyszałem głos Marty. -Co... co się stało... gdzie moja mama? -O czym ty mówisz? Twoja mama nie żyje. -Ale ja właśnie z nią rozmawiałem i mówiła, że niedługo się zobaczymy i ...
... będziemy już zawsze razem... -Kacper... - głos jej się załamał. - Ty... ty straciłeś przytomność. A twoja mama, to był tylko sen... - zaczęła płakać. -Gdzie my jesteśmy? -W galerii handlowej, pogotowie za chwilę będzie... -Nie chcę lekarzy, zabierz mnie do domu, proszę. - też zacząłem płakać. -Ale Kacper... -Nie ma żadnego „ale”, proszę. Chcę do domu, do Michała. -Jak chcesz. - uspokoiła się, ja powoli też. Pomogła mi się podnieść, wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy prosto do mojego mieszkania. Po wejściu, uświadomiłem sobie, że obiecałem kolację, mojemu ukochanemu, a on obiecał... No już wiecie co, nie będę się powtarzać. -Martuś, ja muszę kolację przygotować, Michał niedługo będzie. - powiedziałem. -Ty ledwo żyjesz. Ja ją zrobię, a Michałowi powiesz, że sam zrobiłeś. Ulotnię się, przed jego powrotem. -Kochana jesteś. -Wiem! - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Jak powiedziała, tak zrobiła. Na kolację, był łosoś, gotowany na parze, do tego sos z białego wina. Czas mijał szybko, minęła dwudziesta pierwsza, a Michała wciąż nie było w domu. Marta wyszła przed dwudziestą. Zacząłem się niepokoić. Zadzwoniłem do swojego ukochanego. Niestety poczta głosowa. -Michaś, gdzie ty jesteś? Martwię się. Powinieneś być w domu, godzinę temu. Oddzwoń proszę. Kręciłem się po domu, nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Wysłałem smsa do Marty, że Michała nadal nie ma, ale w odpowiedzi dostałem dwa słowa: Nie panikuj! Czas mijał. Dochodziła północ... Nie, tego już było za wiele... Wybrałem jego numer, po ...