1. Impreza na plaży cz. 10


    Data: 29.06.2019, Kategorie: Geje Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku

    ... świat może nie istnieć, bylebyś, był ty. Takie słodkie teksty i nie tylko teksty, wymienialiśmy jeszcze jakiś czas. Dwa dni później, naprawdę miałem dosyć Władysławowa i zapragnąłem pojechać, do jakiegoś większego miasta. Spontaniczność, jest jednak fajna. Wróciliśmy do Gdyni, wsiedliśmy w pociąg kategorii Express InterCity Premium, czyli penolino… A po niecałych, czterech godzinach, wysiedliśmy na dworcu Warszawa Centralna. Dopiero po przyjeździe, uświadomiłem sobie, że nie mamy żadnego noclegu. Ale od czego jest internet! Znalazłem tani, w miarę przyzwoity hostel, wsiedliśmy w taksówkę i po dwudziestu minutach, byliśmy na miejscu. Wysoki wieżowiec, z masą pokoi, a w recepcji, bardzo miła dziewczyna, która natychmiast nas zameldowała i otrzymaliśmy klucz do naszego pokoju. Szybka wycieczka windą, wąski korytarz, a pokój okazał się całkiem miły i do tego z łazienką! A co! Jak szaleć, to szaleć! Duże, małżeńskie łóżko, które sobie zażyczyłem w recepcji, telewizor, szafa… Standard jak na hostel. Jesteśmy w stolicy! Tutaj nie będziemy się nudzić! A przynajmniej, takie miałem założenie. -To jakie plany? Przewodniku? Hihi… - powiedział żartobliwie Michał. -Sam nie wiem. Galeria handlowa! Klub! Zwiedzanie! -Spokojnie ogierze, aż tyle na raz! – uśmiał się. -No dobrze. To pójdziemy do jakiejś galerii, a najbliższa jest, Galeria Mokotów, wg Google, a wieczorem do klubu. -Niech będzie! – pocałował mnie. Rzeczywiście, Galeria Mokotów, znajdowała się zaledwie pięć minut jazdy autobusem, ...
    ... od naszego, że tak powiem miejsca zamieszkania. Nie powiem, duża! Bardzo duża. Co poniektórzy, być może, nawet by się zgubili. Na dzień dobry, przywitała nas muzyka… jazzowa, ale co tam! Po wejściu, z lewej strony, fastfood ze złotym M w logo, oferującym hamburgery, zaraz dalej inny z pizza, księgarnia znanej sieci… Sklepów więcej, niż się spodziewałem. Na ostatnim poziomie, masa knajpek i kino z czternastoma salami. Tak, tak to ja mogę żyć! Pomyślałem, a Michał chyba podzielał moje zdanie, bo oczy mu się świeciły, jak świeczki. -Idziemy do kina? –zapytał Michał. -A chcesz? -Tylko, jeśli ty chcesz. I tak oto, następne dwie godziny, spędziliśmy w sali numer pięć, która miała swojego patrona. Mianowicie, duży kantor internetowy, a przypominała o tym reklama, (które kina,, wręcz uwielbiają wyświetlać, przed właściwym seansem)… nie jedna, a kilka! Film… hmmm… ciekawy, śmieszny i poprawił mi jeszcze bardziej humor. Jak wiecie, w takich miejscach, jak galeria handlowa, czas szybko mija. Wróciliśmy do hostelu, przygotowaliśmy się i pojechaliśmy do klubu gejowskiego. Największego w Warszawie. Zrobił na mnie wrażenie, bo przy nim Sopocka willa, która niemal udaje klub, chowa się za drzewo. Dwa bary, ogromy parkiet, światła…. i oczywiście darkroomy! Dzisiaj chyba, przezwyciężę swoją nieśmiałość i zaciągnę tam Michała! Przez ponad sześć godzin zabawy, tańczenia – tak, tańczenia! Bawiłem się jak nigdy! Poznaliśmy kilka par, paru singli i mieliśmy specjalne względy u przystojnego barmana. ...
«1234...»