1. Si ku ku si cz. 9


    Data: 29.06.2019, Autor: 0bi1, Źródło: Lol24

    ... Dlaczego sama? – dopytywałam błagalnym tonem.
    
    - Bo Sabina umyła podłogę, w czasie gdy ty deprawowałaś dziadziunia – odparła ze śmiechem.
    
    Wyszły z dużymi ręcznikami, zostawiając mnie samą. Cóż? Wzięłam się do pracy i po kilku minutach dołączyłam do nich z dwoma talerzami pyszności. Miło było patrzeć na zgrabne, nagie, błyszczące od olejku ciała, wystawione na działanie promieni słonecznych. Dołączyłam trzecie, które dziewczęta bardzo ochoczo zabezpieczyły przed nadmiernym promieniowaniem, rozprowadzając po nim olejek. Nie tylko w miejscach narażonych na działanie słońca. Ich paluszki zapędzały się także do mojej norki. Powiem Wam szczerze – uwielbiam, gdy tam są!
    
    Ręczniki, na których leżałyśmy, stykały się bokami. Zjadłyśmy co nie co, wypiłyśmy drinki i ogarnęło nas błogie rozleniwienie. Powieki stały się ciężkie i nie wiadomo kiedy, zasnęłyśmy w cieple promieni słonecznych. I z pewnością skończyłoby się to oparzeniami, gdyby nie sąsiad. Jak się później okazało, znają się z wujkiem od dawna, wspólnie wędkują, jeden drugiemu pilnuje posesji, dogląda, podlewa trawnik gdy zajdzie taka potrzeba, razem imprezują, jeśli przebywają w tym samym czasie nad jeziorem.
    
    Właśnie w ramach sąsiedzkiej pomocy, zajrzał przez furtkę od strony jeziora i zobaczył trzy śpiące naguski. Kiedy po kilkunastu minutach ponownie skontrolował, czy nadal śpimy, stwierdził, że dłuższy pobyt na słońcu może być dla nas groźny. To człowiek starej daty, nie chcąc wprawiać nas w zakłopotanie, ale ...
    ... także nie dopuścić do porażenia słonecznego, znalazł sposób na wyrwanie z drzemki. Wrócił do siebie, rozwinął wąż ogrodowy i niby przypadkiem, kierując strumień wody ponad iglakami oddzielającymi posesje, skropił także śpiące królewny. Byłyśmy rozespane, więc potraktowałyśmy te kilka kropli, jako przelotny opad deszczu, ale efekt zamierzony przez dziadka został osiągnięty – obudziłyśmy się.
    
    Obserwowałam Monikę, kiedy zamiast skorzystać z toalety, kucnęła przy świerku, sikając prosto na igliwie, które zaczęło płynąć minirzeczką, niczym bale spławiane przez flisaków na jej większym odpowiedniku. Właściwie, czemu nie? Poszłyśmy z Sabiną w jej ślady, opróżniając swoje zbiorniczki, tworząc przy tym kolejne strumienie wypełnione igliwiem. Potrząsając tyłkami, strąciłyśmy ostatnie krople zawieszone na wargach sromowych, po czym wróciłyśmy do skwierczenia na słońcu. Tym razem już z w innych pozycjach, aby opalenizna była równomierna. Zastanawiałam się, czy uda się opalić trochę śmieszne, blade trójkąty, powstałe w miejscach, gdzie bikini nie dopuszczało słońca. Doszłam do wniosku, że raczej zawsze będą jaśniejsze niż reszta ciała. Ale warto spróbować.
    
    - Chodźmy popływać – zaproponowałam, kiedy moja skóra zaczynała już skwierczeć na słońcu.
    
    - Zakładamy kostiumy? – spytała Sabina.
    
    - Ja nie – odpowiedziałam z przekonaniem.
    
    - A jak dziadziuś będzie patrzył?
    
    - Niech też ma coś z życia – rzuciłam ze śmiechem, biegnąc już w stronę furtki.
    
    Dołączyły do mnie i wszystkie ...
«1234...»