Kochanek mojej mamy 3
Data: 29.05.2018,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Dagmara, Źródło: SexOpowiadania
... rówieśnikami. Byłam podniecona! Czułam wilgoć między udami na dobrą chwilę, zanim wsunął dłoń pod sukienkę. Gdy palce wślizgnęły się pod majteczki, siedziałam z bezwstydnie szeroko rozchylonymi udami, jęcząc z rozkoszy. Byłam tak mokra, że Robert bez najmniejszego oporu przesuwał palcem w górę i w dół między nabrzmiałymi z podniecenia wargami.
– Jesteś jak kotka w rui.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, jednak on nie oczekiwał żadnej odpowiedzi. Nie przestawał pieścić mojej szparki i jakby celowo coraz częściej docierał palcem aż do samej łechtaczki. Miałam orgazm, próbując powstrzymać jego dłoń pieszczącą okrężnymi ruchami twardą jak kamyczek łechtaczkę. Targana poprzedzającymi spełnienie spazmami próbowałam obciągnąć podwiniętą do połowy bioder sukienkę. Jego jedyną reakcją było zintensyfikowanie pieszczot, a ja po chwili nie potrafiłam się już powstrzymać. Kiedy nadeszło spełnienie, jedną dłonią pieściłam piersi, a drugą przyciskałam jego dłoń do pulsującego w ekstazie krocza.
Śmiał się, gdy zawstydzona wygładzałam sukienkę.
– Jesteś cudowna! To było po prostu wspaniałe. Mógłbym cię pieścić całą noc nie pragnąć niczego w zamian, niż to, by wolno mi było obserwować twoje kolejne odloty.
Jego słowa pochlebiały mi, ale jednocześnie sprawiły, że jeszcze wyraźniej oblałam się rumieńcem.
– Lubię, gdy robisz tą niewinną minkę. Sposób, w jaki składasz usteczka. Wyobrażam sobie właśnie, jak obejmujesz nimi mój członek. Mam potężną erekcję. Gdyby nie to, że za ...
... kilka minut będziemy u mnie, skręciłbym w jakieś odludne miejsce, byś się mną zajęła, tak jak to zrobiłaś poprzednim razem.
– Uśmiechnij się! Bo jeszcze pomyślę, że ci się nie podobały moje pieszczoty.
Dodał już całkiem wesołym głosem. Jechałam do niego w bardzo konkretnym celu i nie miałam zamiaru tego zepsuć, a to, co się przed chwila wydarzyło, sprawiło mi przecież niesamowita rozkosz. Uśmiechnęłam się, odpowiadając:
– Podobały, tylko troszkę mi wstyd, że tak szybko się 'miźnęłam' i nawet nie zdarzyłam się odwdzięczyć.
– Cała przyjemność po mojej stronie.
Zażartował. Dalej rozmowa potoczyła się w żartobliwej, a jednocześnie nieprzyzwoicie frywolnej konwencji. Pochłonięta nią nawet nie zauważyłam, kiedy dojechaliśmy na miejsce.
Mieszkał, podobnie jak mama i ja nieco poza miastem. Nie było to zupełne odludzie, ale i tak zapewniało sporo intymności. Dom był duży i przestronny, a minimalistyczny wystrój nadawał mu odrobinę ascetyczny, jednak nie chłodny charakter. Zwiedzając go, doszłam do wniosku, że tylko gabinet Roberta, kuchnia i jego sypialnia sprawiają wrażenie, iż ktoś z nich korzysta. Obszerny salon, podobnie jak pokoje na górze, były uosobieniem perfekcyjnego ładu.
Kolację zjedliśmy na przeszklonym tarasie z widokiem na znajdujący się na tyle domu basen i graniczący z działką las. Namówił mnie do wypicia lampki wina do łososia z warzywami gotowanymi na parze. Nie wiedziałam, że umie tak dobrze gotować i aż dwukrotnie pytałam się, czy rzeczywiście ...