Zimowy ogień (Sługa płomieni 1)
Data: 29.05.2018,
Autor: nefer, Źródło: Lol24
... się przy ogniu akurat tam, któż jednak potrafił przewidzieć kaprysy szlachetnie urodzonej damy? Zaszedł jeszcze do kuchni, gdzie bez żadnych pytań przygotowano na jego prośbę sporych rozmiarów dzban grzanego wina z miodem i korzeniami. Ustawił go na komodzie w salonie, przeznaczone do tego stojak oraz gliniany kaganek z kolejnym, niewielkim tym razem płomieniem, utrzymywały odpowiednią temperaturę trunku. Z pewnością przyda się, gdy syta łowieckich triumfów ale zapewne jednak zziębnięta księżna Rianna wkroczy do swoich apartamentów. Do tego suszone owoce, których chętnie kosztowała przy takich okazjach. Odnalazł jeszcze trzy niedźwiedzie skóry, dumne trofea z poprzednich polowań, które służyły teraz ogrzewaniu stóp szlachetnej pani, chroniąc je przed kontaktem z chłodnymi zawsze kamieniami posadzki. Przewidująco umieścił włochate narzuty w pobliżu przygotowanych siedzisk, chwilowo jednak z dala od ognia. Dobrze wiedział, że jego dający żar i ciepło przyjaciel bardzo chętnie przerodziłby się ze sługi w pana i ogarnął wszystko dookoła, gdyby tylko otrzymał taką szansę. Świec nie zapalał. Wystarczy blask płomieni. Tak wolał i miał nadzieję, że księżna pani to zaakceptuje. Tymczasem krążył pomiędzy pomieszczeniami, dokładając dębowe polana i obserwując gorące uściski, których zaznawały.
Nie przewidział dwóch okoliczności. Tego, że jak zwykle będzie się za bardzo guzdrał z rozpalaniem ognia. Tak działo się właściwie zawsze i powinien jednak o tym pamiętać. Nie zauważył też, ...
... że szybki, zimowy zmierzch nastał tego dnia nieco wcześniej niż wypadało. Jak się potem dowiedział, na zewnątrz rozpętała się gwałtowna zamieć, która zaskoczyła nawet doświadczonych myśliwych z orszaku pani Rianny. Wąskie okna komnat w apartamentach księżnej osłaniały wprawdzie ciężkie kotary, ale mimo wszystko powinien to przewidzieć oraz zauważyć. I pewnie by zauważył, gdyby nie oddał się obserwowaniu płomieni. Ich narastający żar doskonale odpowiadał temu, co sam zaczynał coraz wyraźniej odczuwać.
Nie usłyszał gwaru powracającej do zamku myśliwskiej wyprawy. Komnaty władczyni celowo umieszczono w oddaleniu od hałaśliwego często dziedzińca. Grube mury i bogate makaty na ścianach tłumiły niepożądane dźwięki. Dlatego zaskoczył go odgłos energicznych kroków i słowa rozmowy przed drzwiami apartamentu.
- Jak to, kąpiel jeszcze niegotowa? - Gniewny głos księżnej rozpoznałby bez żadnej pomyłki każdy sługa czy dworzanin.
- Pani, wróciłaś wcześniej niż zapowiadano...- Próbował tłumaczyć się nieszczęsny zarządca.
- Nie zauważyliście, że zaczął sypać śnieg? Spodziewałeś się, że będę kontynuowała polowanie w takiej zadymce? Na szczęście, zawróciliśmy do zamku przy pierwszych oznakach pogorszenia pogody. W przeciwnym razie musiałabym pewnie obozować w lesie... Co zresztą okazałoby się może wygodniejszym sposobem spędzenia tej nocy, skoro tutaj nie zdążyliście niczego przygotować.
- Wybacz, Dostojna Pani. Już szykują łaźnię... Za godzinę kąpiel będzie podgrzana...
- Za ...