Mogło być i tak - cz. VI
Data: 17.07.2019,
Kategorie:
Klasycznie
Autor: Franko/Domestico, Źródło: Fikumiku
... paradowała po pokoju, prawie podskakując jak sarenka. Wybrała w końcu majteczki i biustonosz. Podeszła do Pawła i podała mu biustonosz, sama ubierając majteczki. Wykręciła się do niego tyłem, aby pomógł jej zapiąć stanik, następnie założyła resztę ubrania. Poszli oboje do kuchni, gdzie matka przygotowała im śniadanie. Każdemu z nich przygotowała inny posiłek, to, co lubili. Po śniadaniu Marysia spakowała śniadanie do szkoły, potem razem z Pawłem ubrali kurtki i zamierzali iść do autobusu. - Mamo, ponieważ nie pozwalacie mi nic robić, pojadę chyba z Marysią do miasta i powłóczę się tam trochę, tylko marnie u mnie z kasą. Matka roześmiała się i dała mu 50 zł, za co podziękował słodkim buziakiem. - To my mamo wrócimy chyba razem, bo ja dzisiaj mam mniej lekcji. Paweł powłóczy się trochę dłużej i poczeka na mnie, to wrócimy tym samym autobusem – powiedziała Marysia. - Dobrze, zróbcie tak, żeby wam pasowało. Ja obiad ugotuję jak zwykle, zdążycie, to dobrze, a jak nie, to wam odgrzeję. Możecie przecież też iść do kina, jeżeli będą wyświetlać coś, co wam spodoba się – podpowiedziała im mama. Zauważyła jak Marysi zaświeciły się oczka, że może z bratem iść do kina i dołożyła Pawłowi 20 zł. - Żebyś nie dziadował, a przed ojcem wytłumaczę was, gdy wrócicie później. A teraz idźcie już, bo spóźnicie się na autobus. Na przystanku czekało sporo ludzi, więc pozdrowili wszystkich ogólnym „dzień dobry” i stanęli na uboczu. Za chwilę podjechał autobus, do którego udało się im wsiąść bez ...
... większych trudności. Po kilkunastu minutach wysiedli na przystanku niedaleko szkoły. Paweł odprowadził Marysię i umówili się, że o 13.00 będzie na nią czekał przed szkołą, a potem sam udał się na rynek. Chwilę powłóczył się bez celu po rynku, potem podszedł pod dom kultury, gdzie mieściło się kino i przejrzał bieżący repertuar kina. Akurat nie wyświetlali żadnego filmu, na który mógłby pójść z Marysią, więc postanowił skontaktować się z Anią, o ile zastanie ją w domu. Podszedł więc do budynku Poczty i wszedł do kabiny telefonicznej. Wykręcił numer telefonu do Ani i po chwili usłyszał jej głos. - Anna Błońska, słucham! – przedstawiła się dźwięcznym i miłym dla ucha głosem. - Dzień dobry Aniu, tu Paweł – przywitał się radośnie, słysząc jej głos. - Dzień dobry Pawełku, stało się coś, że dzwonisz? – w jej głosie wyczuł lekki niepokój. - Nie, nic się nie stało. Dzwonię tylko z prośbą, że chciałbym przyjechać jutro wcześniej, niż umówiliśmy się, o ile oczywiście nie zakłóci to twoich planów na jutrzejszy dzień. Odwiozę siostrę do szkoły i autobusem przyjadę do Krakowa. Byłbym gdzieś około dziesiątej na dworcu w Krakowie. Podaj mi adres, to sam podejdę czy podjadę tramwajem do ciebie, żebyś nie musiała na mnie czekać. - Nigdzie nie będziesz sam jechał czy chodził głuptasie. O dziesiątej tak jak mówisz, podjadę po ciebie na dworzec i albo ty czekaj na mnie na poczekalni, albo ja na ciebie poczekam. Cieszę się, że przyjeżdżasz. A teraz całuję cię mocno i do jutra, mój ty słodki żołnierzyku. ...