1. Lipcowy rejs cz. II


    Data: 17.07.2019, Autor: Micra21, Źródło: Lol24

    ... oddechy. Po chwili położył się obok. Zmęczony dość szybko zapadł w sen.
    
    Leżąc w nocnej ciszy, słysząc miarowy oddech Janka, śpiącego obok, Teresa zastanawiała się nad dzisiejszymi wydarzeniami. Nieoczekiwane spotkanie chłopaka zmąciło jej dopiero co osiągnięty jako taki spokój. Przypomniała sobie jesienny wieczór na szkoleniu, już wtedy zauważyła, że ten mężczyzna jej się podoba. Świetnie tańczył, był dowcipny i absolutnie nie nachalny, jak większość panów na takich wyjazdach. Ale tego wieczora do niczego nie doszło, ona jeszcze miała narzeczonego, a on widać, nie próbował nawet prowokować. Wieczór zakończyli jako dobrzy znajomi. I tylko tyle. Aż do dzisiaj, jak zobaczyła go w smażalni, w porcie, to nagle całe zdarzenie z ubiegłego roku stanęło przed jej oczami. Jeszcze nie była, pewna, czy to rzeczywiście on. Pan inżynier w garniturze i eleganckim krawacie wyglądał zupełnie inaczej, niż ogorzały żeglarz w luźnym stroju wakacyjnym. Od rozstania z narzeczonym, w kwietniu, nie zwracała uwagi na mężczyzn. Dopiero w Mikołajkach uświadomiła sobie, że świat nie kończy się na jednym facecie, który okazał się być draniem. Leżący obok chłopak pochrapywał przez sen. Uspokoiła się i popatrzyła przez bulaj na uśpione jezioro. Gwiazdy na czystym, granatowym niebie wesoło mrugały, jakby chciały powiedzieć, że życie jest pasmem niespodzianek, niejednokrotnie bardzo przyjemnych. Woda delikatnie kołysała „Aretuzą”. Wkrótce zmorzył ją sen.
    
    Rankiem zbudziły Teresę promienie wschodzącego ...
    ... słońca, wpadające przez okienko prosto na twarz. Ostrożnie, żeby nie obudzić towarzysza, wstała i wyszła do kokpitu. Na okolicznych jachtach jeszcze panowała cisza, była jedną z pierwszych osób, które już zaczęły dzień. Zeszła na ląd, żeby się pogimnastykować. Po kwadransie wróciła do wnętrza i zobaczyła głowę sternika, wychylającą się z kabiny. Chronometr na grodzi wskazywał godzinę ósmą.
    
    - Dzień dobry – powitała go z uśmiechem. – Idziemy popływać?
    
    - Z przyjemnością.
    
    Szybko założyli stroje kąpielowe i wskoczyli do wody. Orzeźwiająca kąpiel zmyła z nich resztki nocnej senności. Po powrocie na pokład wspólnie przygotowali śniadanie. Około dziesiątej Janek położył maszt i ruszyli na silniku w kierunku kanałów, żeby przedostać się na jezioro Jagodne i dalej na północ. Rejs kanałami i przez małe jeziorka po drodze nie przysparzał żadnych problemów. „Aretuza” mrucząc małym silniczkiem pokonywała kolejne kilometry trasy. Przy wyjściu z ostatniego odcinka kanałów na jezioro Jagodne, zatrzymali się, żeby postawić maszt i zjeść obiad. Wiatr osłabł i żegluga stała się powolna. Po drodze jeszcze raz Janek musiał położyć maszt, żeby pokonać przejście pod mostem na krótkim kanale Kula, pomiędzy jeziorem Jagodnym a Bocznym. Późnym popołudniem dotarli na Niegocin, w okolice Rydzewa. Tam postanowili zatrzymać się na nocny postój. Dobiegał końca trzeci dzień wspólnego rejsu. Następnego dnia, w Giżycku, mieli czekać na Teresę znajomi.
    
    Po kąpieli usiedli w kokpicie, obserwując liczne ...