Biale tango - cz. 2.
Data: 01.08.2019,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... się wreszcie ode mnie ze swoimi problemami! Mam swoją rodzinę! Rozumiesz?! Płacę alimenty i niczego więcej ode mnie nie żądaj! Nie chcę was znać! Dotarło?! Nie potrafisz zająć się dzieckiem?! To nie nadajesz się na matkę! Spierdalaj stąd raz na zawsze!!
Asia nigdy nie widziała tak wzburzonego i agresywnego ojca. Nawet, jeżeli po wizycie w szkole miał słuszne pretensje do niej albo do brata.
*
Znacznie, znacznie później Asia parokrotnie próbowała, ale nigdy nie zdołała odtworzyć tego, co wówczas się stało. Pamięta tylko, że z dzikim krzykiem wybiegła zza drzewa i dopadła ojca. Ile razy uderzyła go? Jak długo biła? Dłonią? Pięściami? To niemożliwe. Przecież nigdy nie biła się. Krzyczała na niego? Nie pamięta. Biała plama. Mama próbowała ją odciągnąć? Niemożliwe. Nic nie czuła. Ktoś pomagał mamie? Nie wie. Nie zauważyła nikogo. A widziała plamę krwi na chodniku i słyszała sygnał karetki? Chyba. A może migające niebieskie światło? Może. Pamięta tylko, że w pewnym momencie zrobiło się jej słabo i klapnęła na chodnik. Według przypadkowych przechodniów, którymi byli dwaj mężczyźni, wtedy przyjęła cios od ojca.
Według mamy, ojciec nigdy nie został tak pobity jak wówczas przez córkę. A trochę grał w piłkę nożną i różne rzeczy działy się w trakcie meczów, po meczach, a nawet po treningach w szatni. Bywały bijatyki na podwórku, po szkole. Mama pamięta, bo wychowywali się na tej samej ulicy.
– Taak, ojciec miał bardzo poobijaną twarz. Biłaś go pięściami, córeczko – ...
... uśmiechnęła się do niej, bo doszło do sytuacji, kiedy musiały porozmawiać o tym zdarzeniu. Mama jednak od razu spoważniała, zdając sobie sprawę z niestosowności reakcji. Joasia milczała.
– Jeszcze chyba przez tydzień nie wychodził z mieszkania. Czekał aż zejdzie opuchlizna i znikną siniaki. Zresztą wcześniej przeleżał kilka dni w szpitalu. Uderzył wtedy głową o chodnik, stąd ta krew. A skończyło się jedynie na lekkim wstrząśnieniu mózgu.
Aśka nie była pewna i nie zapytała, ale odniosła wrażenie, że owe „jedynie” i całe ostatnie zdanie mama wypowiedziała jakby z lekkim niedosytem.
– Nie byłam w stanie ciebie uspokoić! Biłaś pięściami jak cepem! Podbiegło dwóch panów i myślało, że bronisz się, bo ojciec krzyczał i klął! I uderzył ciebie pięścią! Też machał rękoma, ale próbował raczej zasłaniać się. Był za wolny. Niewiele brakowało, a sami by mu dołożyli, ale uprosiłam... – uśmiechnęła się smutno i pokręciła głową na wspomnienie tej sytuacji.
– I nie trzeba było przeszkadzać tym panom – Joanna smętnie pokręciła głową. Była wyraźnie niezadowolona.
– Stałam między wami, więc wyglądało jakbym ciebie broniła przed ojcem. W końcu wyjaśniłam im, że chodzi o kłótnię, że twój ojciec naubliżał mi i pomogli was rozdzielić.
Asia słuchała w milczeniu. Odtwarzała, a raczej uzupełniała ubogie wspomnienia tamtego zdarzenia. Przed oczyma przesuwały się jakieś pojedyncze obrazy. Skoncentrowała się na słowach matki.
– ...a twój ojciec stał, coś mówił o policji, o sądzie. ...