-
Kobiety X
Data: 02.08.2019, Autor: Malolata1, Źródło: Lol24
... powstrzymuję buzującą we mnie wściekłość. Jego oczy są smutne i mam wrażenie, że gdyby mógł, gdybym wypowiedział jeszcze jedno słowo, rozpłakałby się, jak dziecko. - Przepraszam, Gerard - mówi i wiem, że szczerze tego żałuje. Z Verą spędzam popołudnie. Pomaga mi ogarnąć niektóre papiery, dokumenty, posegregować je i odłożyć do segregatorów. - Tego jest naprawdę cholernie dużo - sapie, przeglądając kolejny plik białych kartek. Śmieję się. - Witajmy w dorosłym życiu! Spogląda na mnie i odwzajemnia uśmiech. - Dobrze, że w tak miłym towarzystwie. Czas szybko leci. Jestem z Emmą już pół roku, a mam wrażenie, że dopiero się poznaliśmy. Jest nadal dobrze, wręcz świetnie. Spędzamy ze sobą poranki, popołudnia, wieczory i noce. Cholernie dobrze widzieć jej twarz, kiedy się budzę i zasypiam. Zaproponowałem jej, aby przeniosła swoje rzeczy do mnie, ale pokręciła głową i powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę. Nie lubię niespodzianek, ale nie chciała zdradzić o co chodzi, nawet, kiedy rozmarzona rozkładała przede mną nogi. Wieczór spędzamy w przyjemnej, niewielkiej restauracji. - I jak, podoba się? - pyta ostrożnie, bojąc mojej odpowiedzi. Kiwam głową, chwytając jej rękę. Ściskam mocniej palce. - Bardzo - szepczę, nachylając się nad stolikiem. - Jeszcze bardziej, kiedy wrócimy do domu i cię rozbiorę - dodaję, na co mruży oczy i ociera nogą o moją łydkę pod stolikiem. Kelner podaje nam wino, jedzenie. - Dlaczego tutaj? - ...
... rozglądam się dookoła, napotykając pustkę. Jesteśmy praktycznie sami. - Spokojnie, kochanie. Zaprosiłam jeszcze kilka osób - uśmiecha się, a ja marszczę czoło. - Jak to jeszcze kilka? - uścisk na jej dłoni słabnie, a moja ręka wiotczeje. Jej uśmiech staje się szerszy i sam nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Nie lubię niespodzianek, cholernie nie lubię. - Zaraz się przekonasz - uspokaja mnie, ale to wcale nie pomaga. Czuję się, jak w jakimś głupim serialu, programie, w którym pojawi się nagle grupa nieznanych ludzi i zrobią ze mną kompletnego idiotę. Tracę apetyt, ręka zastyga mi nad talerzem. - Zemszczę się w domu - szepczę, ale ona wcale nie reaguje. Jest spokojna, pogodna. Czuję, że spadam w dół. Spadam w dół z największego budynku na ziemi. Do restauracji wchodzi uśmiechnięta Sophie, następnie Rose, Alice, Katy, nieznajoma, którą pieprzyłem niedaleko kamienicy Emmy i jeszcze kilka innych dziewczyn, z którymi łączył mnie kontakt fizyczny. Moja zdezorientowana, przerażona mina nie robi na nich wrażenia. Witają się z moją ukochaną buziakiem w policzek. KAŻDA. - Zdziwiony? - śmieje się Sophie, zakładając ręce na piersiach. - Witaj, Gerard - rzuca chłodno Rose, świdrując mnie swoimi niebieskimi oczami. Ma tę samą sukienkę, którą z niej zdejmowałem. Pozostałe kobiety stoją nade mną, jak kat, nie mówiąc kompletnie nic. - Jesteś żałosny, Gerard - dolatuje do mnie chłodny głos Emmy. Spoglądam w jej oczy i jedyne, na co mam ...