Impreza na plaży cz. 5
Data: 20.09.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
Po chwili płaczu, no dobra, dłuższej chwili (skąd w człowieku tyle łez się bierze, to do teraz nie wiem), chciałem zadzwonić do Michała, ale się powstrzymałem. Zrobiłem sobie jak co dzień kawę, usiadłem na sofie i zacząłem rozmyślać co dalej robić. Czy nie walczyć o Michała i iść dalej, pokonanym po raz kolejny przez Adriana… Nie, muszę walczyć o Michała, o mojego Michała, zakochałem się i nic tego nie powstrzyma, wyjaśnimy sytuację i będzie dobrze. Ponoć sny się spełniają, są prorocze… oby mój takim był. Zwlokłem się z sofy i udałem się do łazienki. Moje odbicie w lustrze mnie załamało, wyglądałem jak zombie. Kacper! Ogarnij się i weź w garść! – pomyślałem. Moje przemyślnie przerwał telefon. Dzwoniła Kasia. -Hej, będziesz dzisiaj w pracy? – zapytała spokojnym głosem. -Hej, będę, ale czuje się okropnie. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. -Słyszę po głosie. W pracy cię rozweselimy, ta menda nie wejdzie do klubu, a jak będę musiała go pogonić kijem, to, to zrobię. -Miło to słyszeć. Rozłączyłem się i wróciłem do „ogarniania” się. Wziąłem gorący prysznic i stojąc w strugach wody, przypomniał mi się nasz wspólny z Michałem. Odgoniłem od siebie to wspomnienie, żeby się nie rozkleić, ogoliłem, ubrałem, czarne spodnie rurki, jak już wiecie w innych nie chodzę, czarną koszulę i białą, małą muchę, szarą marynarkę, do tego czarne pantofle, użyłem swoich ulubionych perfum givenchy, których już nie ma w żadnym sklepie, dlatego zrobiłem sobie spory zapas, w sklepie bezcłowym w Norwegi, ...
... po czym ruszyłem do pracy. Co prawda, było jeszcze wcześnie, ale postanowiłem coś zjeść na mieście, nie miałem ochoty na gotowanie. Tym razem, padło nie na pizze, a na chessburgera, konkretniej całe pięć, ze znanej sieci, której logo przedstawia wielkie, złote M. Po tym jakże wykwintnym posiłku, może i niezdrowym, ale przepysznym, dotarłem do pracy. Ledwo zszedłem po schodach, prowadzących do ciemnych przestrzeni klubu, gdy natknąłem się na Kasię. -Fajnie, że jesteś. – dała mi buziaka w policzek. -Ciebie, też miło widzieć. – odparłem z udawaną radością. -Dzisiaj mamy dwa wieczory panieńskie, jeden kawalerski, a oprócz tego całą masę innych gości. -Fantastycznie. – skłamałem Nie znoszę tych wszystkich wieczorów panieńskich i kawalerskich. Krzyki, piski, pijackie szaleństwa… chociaż ostatnie dwa dni, przypominałem takiego pijanego oszołoma. Całą noc udało mi się jakoś przetrwać, ale i tak myśli krążyły wokół jednego. Adrian nie pojawił się, a ja skończyłem pracę około ósmej rano, totalnie wykończony. -- W sumie, nigdy nie powiedziałem wam co z moimi rodzicami. Mama nie żyje od paru lat, a tata mieszka w stanach ze swoją nową rodziną, do której zalicza się jedynie jego trzecia żona. Mój brat przyrodni też ma swoją rodzinę i raczej mało go obchodzi co u jego młodszego słychać. Żona, czwórka dzieci, więc zmartwień, aż nadto, po co mu jeszcze kolejne w postaci mnie… Muszę sobie radzić sam, czasem mi to pasuje, ale są sytuacje, kiedy brakuje mi kogoś z rodziny, kogoś bliskiego z kim ...