Problem macochy cz.2
Data: 06.06.2018,
Autor: VeryBadBoy, Źródło: Lol24
... jego oczy i czupryna. Zaopatrzył się w lornetkę, którą wygrzebał ze strychu. Teraz mógł dokładniej się przyglądać obiektowi swych onanistycznych westchnień.
Po trzech tygodniach od stosowania diety i przyjmowania odpowiednio dobranych suplementów Daria nie zauważyła poprawy stanu na swej skórze. Mało tego, wysypka oraz podejrzane różowe przebarwienia poczęły ekspansywnie zajmować większe połacie ciała. Postanowiła udać się do swej lekarki. Przez ostanie dni, widząc, że metody leczenia są bezskuteczne, była bliższa przystania na jej propozycję. Chciała wyzdrowieć i nie dopuścić, by uczulenie ogarnęło całe ciało. A co na najważniejsze, aby nie utrudniało jej życia prywatnego jak i zawodowego. Już teraz nosiła tylko bluzki z długim rękawem i długie spodnie. A robiło się coraz cieplej. Idąc do przychodni wciąż toczyła wewnętrzną walkę na argumenty za i przeciw. Jednak dochodząc do drzwi lecznicy, tych "za” znalazła więcej. Nie miała wyboru. Musiała się z tym pogodzić, mimo oporom.
W pokoju pani doktor kazała jej się rozebrać, jak poprzednim razem. Oglądała ja dokładnie, ze wszystkich stron. Potem sprawdziła podstawowe rzeczy, jak temperatura, ciśnienie. Po badaniach siedziały przy biurku.
- Pani Dario, nie mam dobrych wieści – powiedziała Maria – jak pani zauważyła, uczulenie się
rozprzestrzenia. Nie można dłużej zwlekać, bowiem za jakiś czas mogą pojawić się poważniejsze
komplikacje, jak problemy z oddychaniem, gorączka. Wtedy konieczna już będzie ...
... hospitalizacja.
Spojrzała na Darię, którą wyraźnie przybiły te informacje. Chociaż ich się spodziewała. Ale wciąż miała nadzieję, że wykwity jak się niespodziewanie pojawiły, same szybko znikną.
- Myślała pani – Maria mówiła po chwili dalej – o tym, o czym rozmawiałyśmy poprzednim razem?
Pacjentka ze zmartwioną miną odpowiedziała po chwili. Musiała przetrawić tą wiadomość.
- Tego się spodziewałam. Jednak widzi pani, ja…- przerwała nagle, spuszczając wzrok.
- Mój mąż zmarł kilka lat temu. Nie mam możliwości…- dokończyła cicho.
- Rozumiem – przerwała jej Maria – Wspominałam pani, że mogę to załatwić. Dzwoniłam już nawet
wcześniej do znajomej, gdyby się pani zgodziła. Będzie to oczywiście płatne, ale wynegocjowałam
niższą cenę po znajomości.
Lekarka spojrzała do swojego kalendarza.
- Jutro ona będzie w pracy. Może być? - spytała.
- Tak...tak, oczywiście. Dziękuję pani – odparła Daria.
- No, to w takim razie proszę tam pytać o doktor Beatę Szelniak. Uprzedzę ją o pani jutrzejszej wizycie.
Proszę tylko powołać się na mnie, dobrze?
Daria otrzymała dokładny adres placówki i inne informacje. Podziękowała jej raz jeszcze i wyszła.
Będąc już w domu rozmyślała, że nie tak to sobie wyobrażała. Sądziła, że otrzyma swój "lek” bezpośrednio od doktor Marii. Byłoby to bardziej dyskretne, nie tak wstydliwe i krępujące dla niej. A tak, o jej przypadłości dowie się kolejna osoba. Nie wspominając już o tym, że musi się udać do takiego miejsca, jakim jest bank ...