1. Rodzinka na weselu, cz. 2 - Zabawa się rozkręca


    Data: 06.06.2018, Kategorie: Rodzinka, Autor: maras13, Źródło: Fikumiku

    ... przeciwieństwie do ojca, regularnie zerkającego na sąsiadującą z nim parę cycuszków. W pewnym momencie, mniej więcej w połowie mszy, Kaja, schowawszy ciemne okulary, wyciągnęła z torebki podręczny zestawik kosmetyków i bez żadnej żenady poczęła poprawiać sobie makijaż, przeglądając się w malutkim składanym lusterku. Ludzie w sąsiednich ławkach zaczęli szemrać, wyraźnie oburzeni takim zachowaniem, a moja matka obrzuciła swoją przyszłą synową wściekłym spojrzeniem. Ta jednak nic sobie z tego nie robiła. Ignorując niezadowolone reakcje dookoła niej, akurat przystępowała do poprawiania sobie ust różową szminką. Mimo powagi miejsca, obserwując ukradkiem Kaję poczułem (i niestety też zauważyłem) w swoich spodniach sporej wielkości „namiot”. Spróbowałem go jakoś ukryć, zakładając nogę na nogę, ale koniec końców i tak był dosyć widoczny. Na szczęście siedząca zaraz obok mnie matka najwyraźniej tak zdenerwowała się na narzeczoną swego starszego syna, że niczego nie spostrzegła. Ja zapomniałem o Kai dopiero, gdy nadeszła najważniejsza chwila uroczystości. Do ołtarza wyszła dwójka osób: nieznany mi pan młody, chyba o imieniu Piotr, w bardzo porządnym garniturze, a obok niego… aż przełknąłem ślinę… strojna w białą suknię ciocia Emila. Na jej widok stanęły mi przed oczyma obrazy sprzed niecałej godziny, gdy tak zajebiście obciągnęła mi pałę w lasku za kościołem. Ale teraz wyglądała na śmiertelnie poważną. Gdy słuchałem wszystkich tych oklepanych formułek, jakie każdy z nas ...
    ... znakomicie zna choćby z samej telewizji, myślałem tylko o jednym: czy ciocia przysięgnie wierność, czy nie przysięgnie…? …Ostatecznie przysięgła. Całość odbyła się w atmosferze tak ogromnej powagi, iż przez chwilę nawet przyszło mi do głowy, że być może ciocia puszczała się z innymi przed ślubem właśnie dlatego, że teraz na serio będzie chciała przestrzegać wierności małżeńskiej – że wcześniej po prostu chciała zażyć po raz ostatni rozkoszy z innym facetem, żeby teraz być już wierną żoną… Wierzyłem w to jakieś 10 minut – aż do chwili, gdy podczas uroczystego opuszczania kościoła pośród braw i wiwatów ciocia Emilka, dostrzegając mnie w tłumie, puściła do mnie oko z dosyć znaczącą miną. Wtedy byłem już pewien na 100%, że w rzeczywistości ma głęboko wyjebane na cały ten ślub, a nawet w tej chwili, trzymając za rękę swojego nowego męża, po głowie chodzą jej kutasy. Rzeczywiście była puszczalską dziwką, jak powiedział niedawno Bruno, jej kochanek (a obecnie gach). Pod kościołem nie miałem już wyboru i musiałem stanąć w samym oku cyklonu krewnych, którzy wylegli tłumnie na zewnątrz przez dużą bramę. Beznamiętnie przechodząc od jednego powitania do drugiego, nie starałem się nawet spamiętać tych wszystkich twarzy wujków, stryjków, ciotek, rodzeństwa dziadków, kuzynów kuzynów, powinowatych i całej reszty. Właściwie to znałem tylko nieliczną grupę osób, reszta była mi natomiast zupełnie obca. Przywitałem się też z najbliższymi kuzynami, w tym z Agnieszką, ale nie było za bardzo możliwości ...
«1234...»