Marta N. - cz. trzydziesta piąta
Data: 08.10.2019,
Autor: franek42, Źródło: Lol24
... pomyślałem czy zamarzyłem? O tym, żeby ta piękna ciocia była kiedyś moją kobietą, tak jak mama była kobietą taty - Tomek z niejakim oporem podzielił się z Marysią swoim marzeniem z przeszłości, kiedy to odwiedziła ich rodzinę na wsi.
- Zmyślasz Tomku na poczekaniu, aby mi sprawić przyjemność? - zapytała, uśmiechając się.
- Nie! Przecież to stało się, więc nie mam powodu zmyślać. Dla mnie Marysiu byłaś i nadal jesteś piękną, zmysłową kobietą. Poza tym dodam, że tylko dlatego, że znam cię, wiem, o ile lat jesteś starszą ode mnie osobą. Ale tak dla mnie, ale pewnie i dla innych wyglądasz na młodszą o co najmniej dziesięć lat - Tomek szczerze wyznał Marysi, że nadal podoba mu się jako kobieta i jest nią zafascynowany.
Marysia obrzuciła go szczerym spojrzeniem i na chwilę zamyśliła się.
- A niech tam! Niech się dzieje co chce! Nie wiem, co sobie o mnie pomyślisz, ale jak nas zebrało na zwierzenia, to ja też powiem ci to Tomku wprost. Jesteś bystrym chłopakiem, więc pewnie sam też się tego domyślasz. Po prostu kocham cię Tomku! Kocham cię jako kuzyna, kocham cię jako pięknego chłopaka i kocham cię też jako mężczyznę czy kochanka. I chyba też to zaczęło się od tego mojego pobytu na wsi. Wspomnienia z tego pobytu to blakły, to odświeżały się w mojej pamięci, dając nieraz o sobie znać w szczególny sposób. Pewnie mama ci o tym nie powiedziała, ale wycyganiłam od niej twoje zdjęcie. Tylko twoje. Inne mnie nie interesowały. Nie wiem dlaczego, ale stałeś się i byłeś dla mnie ...
... takim dobrym duchem. Ilekroć coś mnie uwierało, czy spotkało przykrego w życiu, wyjmowałam twoje zdjęcie i patrzyłam na szczere, wyraziste spojrzenie twoich oczu. Buchał z nich optymizm i coś jakby magnetyzm, który natychmiast poprawiał mi humor czy nastrój. Tak więc było i jest coś, co nas pchało ku sobie i pozwoliło ponownie spotkać się czy połączyć - Marysia patrząc Tomkowi w oczy, zwierzyła mu się ze skrzętnie ukrywanej i zagrzebanej wprost w swojej pamięci tajemnicy.
- Marysiu, czy chcesz przez to powiedzieć, że mimowolnie, bez bezpośredniego mojego udziału spowodowałem niejaki zamęt w twoim życiu i przyczyniłem się do tego, że nie wyszłaś ponownie za mąż? - zapytał Tomek, przytłoczony zwierzeniem czy wyznaniem Marysi.
- To może nie aż tak! Pewnie coś tam we mnie siedziało, ale nie przypisuj sobie Tomku z tego powodu żadnej winy. Ty tu nic nie zawiniłeś. Po prostu dostałam od losu potężnego kopniaka, zawiodłam się na kochanym mężczyźnie i czułam się odpowiedzialna za los moich czterech córek. Próbowałam nawet spotykać się z facetami, ale nie zobaczyłam z tego powodu zachwytu w żadnym z poznanych mężczyzn - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Swoim wyglądem, urodą, elokwencją budziła zachwyt i fascynację mężczyzn niezależnie od wieku, do chwili, kiedy dowiedzieli się, że jest samotną matką czterech córek. Wtedy rejterowali przed nią podobnie, jak wcześniej zrobił to kochany przez nią mąż.
- Tak się niestety złożyło, że byłeś Tomuś pierwszym mężczyzną, który zapukał ...