1. Parafialny outsider


    Data: 01.12.2019, Kategorie: Geje Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania

    ... przyrodzenie. Gdy wrócił, sprowadził Józka na kolana i bez ceregieli wsunął mu ptaka do ust. Starczyło mu parę ostrych suwów, by Józek mógł poczuć na języku tak lubiany smak.Wracali na stały ląd równie ostrożnie, jak wcześniej z niego czmychali. Milczeli. Czując bijące od Irka ciepło Józek nie mógł powstrzymać podniecenia.- Wiesz - mówił tuląc się do nagiego ramienia Irka - w niedzielę będę miał rozmowę z klechą, coś w rodzaju spowiedzi.- W jakiej sprawie? - spytał Irek niby żartobliwie.- W naszej.- Chyba mu niczego nie wygadałeś?! - Irek wpadł w popłoch. Józek był wyraźnie zaszokowany. Sądził, że jego kochanek jest odważny.- Uspokój się. Nic mu nie mówiłem. Wiedział od ludzi ze wsi więcej na mój temat, niż ja sam. Najprawdopodobniej gospodyni na bieżąco informuje go o plotkach, przecież mieszka we wsi. Nie musisz się niczym przejmować, i tak stąd wyjeżdżasz.- A ty?- Ja? Hmmm, póki co, to pobędę tu, a potem...? Jeszcze zobaczę.- Nie pogarszaj swego położenia.- Nie obawiaj się. W niedzielę wszystko sobie z księdzem wyjaśnimy.- Po co ci to? Olej ten cyrk. To samobójstwo.- Nie. Pójdę tam.- Po jaką cholerę?!- Prosił mnie, a ja nie potrafiłem odmówić.- Kto, ksiądz?- Tak. Chce się wszystkiego dowiedzieć.Irek nie potrafił oderwać spojrzenia od oblicza Józka. Intrygowała go szczera naiwność, z jaką opowiadał o proboszczu.- Nie obraź się, ale chwilami mam wrażenie, że jesteś niebezpieczny nawet dla samego siebie.- Muszę go oświecić - tłumaczył Józek z wyczuwalną w głosie ironią.- Po ...
    ... co, w dodatku jako ksiądz, ma umierać w nieświadomości?- Ty - zerwał się Irek, gdy wysiadali z łodzi. - A może ten twój proboszcz to...- ...co?- No wiesz, taki jak ty i ja.- Oszalałeś?!Mimo to uwaga Irka przez chwilę spowodowała burzę w głowie Józka.- Mam do ciebie prośbę - podjął po chwili Irek. - Nie wspominaj księdzu o mnie. Wiesz, jak to jest...- Obiecuję.Przez chwilę kroczyli w milczeniu. Przystawali co kawałek, żeby nasycić się pocałunkami. Irka bezustannie nurtowała chęć spowiedzi Józka.- Nie rozumiem. W jaki sposób zamierzasz mu to wytłumaczyć?- Jeszcze sam dokładnie nie wiem, ale na pewno coś wymyślę.- Przyjdziesz jutro?- Obowiązkowo! Na całą noc.Znów wpadli sobie w ramiona.- Wiesz - zaczął Irek, nie przestając nawet na moment całować Józka - jutro musimy się tak wykochać, żebyśmy długo siebie czuli.- I pamiętali.O tym wszystkim powinieneś jak najszybciej zapomnieć! I pokajać się przed obliczem boskim, to znaczy przede mną! - krzyczał proboszcz, kiedy Józek zjawił się u niego na plebanii po zakończonych mszach. Siedząc w wygodnym fotelu żałował, że mimo wszystko tu przyszedł. Irek miał rację - przebiegło mu przez myśl. Tylko - zaraz dodał, jakby usprawiedliwiając się przed sobą - on jest daleko, a ja muszę tu pieklić się z tym całym zakłamanym otoczeniem. Tymczasem proboszcz bezustannie chodził po gabinecie, bowiem w nim podejmował Józka, przywoływał na myśl krążącą w powietrzu jaskółkę i nerwowo przygryzał paznokcie.- Przepraszam za to, co powiedziałem, ale ksiądz ...