Parafialny outsider
Data: 01.12.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania
... sam przecież chciał. Powiedziałem wszystko szczerze. - Po namyśle ciągnął dalej. - Co się dotyczy rozgrzeszenia, o które wcześniej prosiłem, to niech mi i to też Bóg wybaczy, nie zależy mi na nim. Już dawno wyrosłem z lęków przed karą bożą. Wobec siebie i świata jestem uczciwy, a ocena i potępianie mnie nie może leżeć w ludzkiej mocy, zatem i księdza proboszcza także.- Bluźnisz - skwitował proboszcz.- Dlatego, że nie kłamię?- W ogóle, całym swoim życiem.- Wobec tego ksiądz także. Przecież mnie ksiądz słuchał, tym samym zgrzeszył.Proboszcz zamilkł. Wyglądał na zakłopotanego.- Nie wiem, czy ksiądz rozlicza i potępia dusze tych wszystkich, którzy łajdaczą się we wsi heteroseksualnie, i to z kim popadnie, a niech ksiądz nie zapomina, że takich upadłych istot jest niemało. Wiele z nich to tak zwane przykładne i szanowane żony i matki.- Cóż - westchnął proboszcz - każdy ma prawo zbłądzić.- Tylko nie taki ktoś jak ja? Czy mogę już w takim razie odejść?Proboszcz na chwilę popadł w dającą wiele do myślenia zadumę.- Nie - zdecydowanie odparł po czasie.- Czegoś jeszcze ksiądz ode mnie oczekuje?- Właściwie... tak.- Słucham.- Czy nie myślałeś ostatnimi czasy o opuszczeniu wsi?- Póki co, to nie. Zresztą, dokąd miałbym się udać?- A... - tu proboszcz się zawahał - do swojego kochanka, jak go pięknie i pewnym tonem, sądzę, że charakterystycznym dla waszego środowiska, określiłeś.- Niech się ksiądz nie sili na ironię. Mówiąc serio, to niepoważne, bo on mieszka z rodzicami.- Którzy go pewnie ...
... trochę surowiej chowają, niż twoi ciebie.Po tych słowach proboszcz znów ucichł. Józek bacznie obserwował każdy jego ruch, nawet drgnienie mięśnia na twarzy i doszedł do przekonania, że klecha w duchu toczy ciężką walkę z myślami i cały czas zastanawia się, jak tu zapytać swego rozmówcę, Józka, o tę najistotniejszą dla zaspokojenia własnej ciekawości kwestię. Tylko jaką - tego nie był w stanie się domyślić.- Widzę - podjął po dłuższej obserwacji i kumulowaniu odwagi - że księdza jeszcze coś trapi z związku z moją osobą.- Spostrzegawczy jesteś.- Skoro już zdobyłem się na tyle szczerości i ksiądz również, to możemy spróbować sforsować jeszcze jedną barykadę.- O czym ty mówisz? - aluzja Józka wznieciła aktywność zmysłów proboszcza.- O tym, o czym ksiądz ma odwagę jedynie pomyśleć.- Ty... - proboszczowi zaczęły drżeć usta i ręce. Józek nie wiedział, czy to własne myśli tak klechę przeraziły, czy też dostrzeżona metamorfoza jego, Józkowej twarzy. Chociaż sam siebie w tej chwili nie pojmował i nawet kontrolować nie zamierzał, postanowił pójść vabank.- Co ty kombinujesz? - niemal wylęknionym tonem zapytał ksiądz.- Usiłuję księdzu do reszty wyjaśnić dręczącą księdza tajemnicę.- Coś ty?! Szatan cię chyba bez reszty opętał.- Więc niech ksiądz zdejmie ze mnie jego brzemię i odczyni w tym celu właściwe egzorcyzmy.- Czy ty wiesz... co - księdza wyraźnie przerażała pochylająca się nad jego twarzą demoniczna twarz chłopaka, mimo to nie był władny jej odepchnąć.- Wiem - szeptał zmysłowo Józek. ...