Parafialny outsider
Data: 01.12.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania
... od niego otrzymaną. - Podetrzyj tym sobie tyłek, kiedy zrobisz kupę.Irkiem, studentem filozofii, spotykał się wieczorami. Idąc na spotkanie ubolewał, że ta sielanka - mimo solennych obietnic składanych przez Irka - nie potrwa długo, bo wakacje niebawem się zakończą. I choć Irek obiecywał, że nigdy nie zapomni i że jeszcze nigdy nie spotkał tak napalonego i żarliwego w kochaniu chłopaka, to Józek brał te słowa z rezerwą. Już raz się sparzył. Kiedy był na praktyce jako uczeń szkoły zawodowej, to poznał szałowego instruktora w średnim wieku, który, gdy już doszło do..., też obiecywał, że od tej pory będą w stałym kontakcie i że bez niego, Józka, to się chyba zabije. Lecz kiedy Józek, zaniepokojony zbyt długim milczeniem prawie doskonałego kochanka z czasów praktyki, wyruszył na jego poszukiwania, wtenczas z głęboką rozterką stwierdził, że instruktor jest żonaty, i totalna amnezja ogarnęła tę jego część umysłu, w której mieściły się wspomnienia ich miłosnych igraszek sprzed kilku miesięcy. Od tamtej pory Józek przestał wierzyć w trwałość pedalskich miłości. Chociaż... co do Irka wciąż miał nadzieję, tym bardziej, że chłopak spodobał mu się jak jeszcze żaden z dotychczas poznanych. A jak się kochał! Na samą myśl Józek dostawał erekcji.Irek początkowo śmiał się z problemów Józka.- Jesteś bezczelny. Ty sobie pojedziesz, a ja tu zostanę z tą hołotą. I tak jesteś w luksusowej sytuacji, bo nawet przez te parę tygodni nie mieszkasz wśród nich.- Ale u ciotki we wsi też już wiedzą.- I ...
... co?- Nic. Pojutrze stąd śmigam.- A ja?- Już ci tyle razy mówiłem. Będziemy do siebie pisywać, będę przyjeżdżał albo ty do mnie raz na jakiś czas. Chyba wierzysz, że cię kocham?Józek w pierwszej chwili zamierzał wypalić: a mam jakieś inne wyjście?! Nie uczynił tego jednak, tylko pocałował Irka w policzek.- Wierzę - odparł, choć jego odpowiedź miała niewiele z cechującego go na ogół entuzjazmu.- No - pocieszał Irek - rozchmurz się.- Wcale nie jestem smutny. Jak na razie bawię się tym, że ci ludzie mówią o mnie to, co mówią. Ale gdy mi się znudzi? Wtedy nie wiem, co będzie, nie wytrzymam tego.- Chyba nie zrobią ci czegoś złego?- Nie, bo wszyscy tutaj od lat traktują mnie jak przygłupa, a takiemu wiele uchodzi, jest najwyżej obiektem żartów.Jednak Irek już nie słuchał. Pochłaniała go bardziej odsłonięta szyja Józka, którą zaczął delikatnie pieścić ustami.- Nie tutaj - wzbraniał się Józek.- Czemu? Nikt przecież nie patrzy.- Nie wierzę im. Mam przeczucie, że od tamtego czasu bezustannie czyjeś oczy mnie śledzą.- To dokąd pójdziemy?- Tam, gdzie byliśmy wczoraj.- Boję się.- Tam jest bezpiecznie - zapewnił Józek.- Ale ja kiepsko pływam.Mimo obaw, ostatecznie Irek przystał na propozycję Józka.Do wysepki położonej na środku koryta rwącej rzeki dotarli na zdezelowanej łódce skradzionej jakiemuś rybakowi-amatorowi. Józek wiosłował. Płynęli w milczeniu. Zwłaszcza panicznie lękający się Irek, bo łódka w każdej chwili mogła się przewrócić.- Ufff - odetchnął, kiedy już byli na właściwym brzegu, ...