Swaty. Marta i rolnik wersja II
Data: 01.12.2019,
Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
... odwagę, żeby zajrzeć mi pod spódnicę? – ta myśl spowodowała szybsze bicie serca i drżenie dłoni. Spojrzała kątem oka. Rzeczywiście patrzył do góry. - A to drań! Ciekawe co dostrzegł? Zobaczył, że mam pończochy? Czy widzi ich koronkowe zakończenia? Znajdywała w tym sporą przyjemność. Celowo przedłużała szukanie cukru. – A nich się napatrzy, pewnie jeszcze nie miał takich widoków. – Uśmiechała się w myślach. - No chyba nie zobaczył majtek? A może... Boże! Założyłam te seksowne stringi... ich koronka jest tak... prześwitująca! Marta zadrżała. Schwyciła cukier i błyskawicznie schodziła na dół.
Zbyt szybko. Nagle źle stanęła i zaczęła zjeżdżać. Cukier upadł na podłogę. Natomiast spódnica kobiety zaczepiła się o wystającą drzazgę i odsłoniła jej nogi w eleganckich pończochach. Zenon był na posterunku. Schwycił ją w ramiona. Jedna dłoń znalazła się na boku Marty, druga na piersi. Mężczyzna znieruchomiał. Nie wierzył w to co się wydarzyło. Zobaczył takie widoki. Trzyma ją za biust! Cudowny, duży, jędrny. Trwał tak dłuższą chwilę. Dopiero potem ją wypuścił, patrząc jak zawstydzona obciąga w dół spódnicę i ją poprawia. W dotychczasowym życiu nie spotkał tak ekscytującego widoku.
Marta uśmiechając się, załopotała rzęsami.
- Panie Zenonie... Uratował mnie pan! Jest pan silny jak tur! Byłabym upadła... - Kobieta przytuliła się i ucałowała go w policzek. - Nie wiem jak panu dziękować...
- Podziękować zawsze można... - Mężczyźnie szumiało w głowie i od tej sytuacji i od ...
... alkoholu – Coś tam by mi paniusia dała... Buziaka, a może i coś wiencyj... Ha ha ha!
- Oj dam, dam co tylko pan Zenon zechce... - Wiedziała, że te słowa jeszcze bardziej go pobudzą.
Zenon puścił kobietę przodem i dzięki temu mógł obserwować, jak prowokacyjnie kręci zgrabnym tyłkiem.
Ech, pasowałoby ją tak porządnie klepnąć w ten seroki zadek! Az by zapiscała i podskocyła.
Na to brakowało mu odwagi. Ale... zaraz... zaraz...
- Niech no paniusia poceka. Na tej spódnicynie jakiejśiś pajęcyny się popsycepiały... Niech się paniusia wypnie, to łotrzepię.
Marta natychmiast wygięła się, wystawiając pupę w stronę mężczyzny. Kręciła ją taka sytuacja.
- Niech pan trzepie mocno! Boże! Jak ja się boję pająków!
Zenonowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Zawzięcie otrzepywał spódnicę dzierlatki, co raz siarczyście smagając ją w tyłek.
- Auuaa! Nie zasłużyłam na tak dotkliwe klapsy. – krzyczało dziewczę, prowokacyjnie rozcierając dłonią pośladki. Zenona nakręcało to niepomiernie. Marzył, żeby móc kiedyś grzechotnąć ręką gołą pupę nauczycielki...
Ledwie zasiedli za stołem, gdy Marta zakrzyknęła:
- Ojej! Poszło mi oczko! Chyba przez drzazgę w drabinie. Jak dobrze, że mam w torebce zapasowe pończochy!
Kobieta poszła przebierać się do sąsiedniego pomieszczenia. Zenon zauważył jednak, że w lustrze może swobodnie podglądać Martę. Widział jak podciągnęła do góry spódnicę, obserwował jej nogi w pełnej krasie – długie, zgrabne, opięte cielistymi pończochami, ...