1. Fechowicz cz. (I) - Lena


    Data: 13.12.2019, Autor: kyrgiakos, Źródło: Lol24

    ... Wchodzę. Wsuwam się lekko, bezboleśnie, bez problemów. Mimo iż zioło powinno ją wysuszyć, jest wystarczająco mokra. Krótki wolny ruch. Jeden, drugi, trzeci. Przy siódmym wsuwam się do końca. Przez kilkadziesiąt kolejnych sekund tempo jest powolne, leniwe, ale na pewno nie nudne. Jest raczej czymś na wzór uprawiania miłości, próby napojenia się chwilą, swoimi ciałami. Przyśpieszam, narzucam szybsze tempo, co sprawia że na jej twarzy pojawia się grymas zmieszany z uśmiechem. Jest jej dobrze. Sprawiam jej przyjemność. To dla mnie ważniejsze niż sprawianie przyjemności sobie samemu. Motywuje mnie to do dalszego działania. Wchodzę i wychodzę, starając się kolejnymi wbiciami w jej cipkę przybliżać ją do szczytu. Przewraca oczami, dłońmi masuje i ściska piersi. Kładę się na niej całym swoim ciałem, drapie mnie mocno po plecach. Wbija w nie paznokcie. Swoją rękę układam na jej szyi, lekko ją podduszam.
    
    -Gdzie mogę skończyć? – pytam. Choć może niepotrzebnie, wolę spytać. Jeśli zdecyduję się na twarz, a tego nie będzie lubiła, zepsuję cały seks, całe zbliżenie. Jeśli lubi jak facet kończy jej w ustach, lepiej zrobić to w ustach, niż wystrzelić jej na brzuch i nie dać jej pełni zadowolenia.
    
    Przyśpieszam na tyle ile mogę, nie spinam się, nie chcę jeszcze sam dojść. Najpierw ona. Kobieta zawsze jest w tym ważniejsza ode mnie. Podduszam ją mocniej, po chwili wypiera swoje biodra ku górze, podnosi się, w pewien sposób mnie blokuje. Głośne jęknięcia dają mi jasny sygnał – ...
    ... doszła.
    
    -O kurwa! Coś pięknego – dyszy - skończ gdzie chcesz.
    
    -W środku też? – ze wszystkich sposób lubię ten najbardziej ryzykowny. Zakazany owoc kusi najmocniej.
    
    -Też, nie bój się niczego – zapewnia.
    
    Chwila zastoju spowodowanego jej szczytowaniem zostaje przerwana kolejnym moim uderzeniem w jej wnętrze. Pozwalam sobie teraz na dojście. Kilkanaście, może trochę więcej odpowiednio głębokich i szybkich ruchów zaczyna mnie paraliżować, wprowadzać w moje ciało skurcz. W chwilach w których osiągam największy znany mi poziom orgazmu tak właśnie się dzieje. Zaciskają mi się wszystkie mięśnie zaczynając od tych na łydkach, na udach, pośladkach, plecach, torsie, rękach. Wszystkie. Czuję jak kutas pulsuje, jak zbliża się to na co pracowałem przez ostatnie kilkanaście minut. Dochodzę. Mam to. Jest. Głośny krzyk wydobywający się z mojego gardła, który raczej był głośnym rykiem sygnalizuje moje spełnienie, sygnalizuje poziom mojego zadowolenia, osiągniętej rozkoszy. Strzelam w nią kilkukrotnie, czuję jak leży pode mną już spokojna. Grzeczna, pozwalająca mi na dokończenie swojego dzieła. Czuję w okolicach kutasa i na jajach lepką, wylewającą się w jej wnętrza spermę. Całuję ją mocno, wychodzę z niej. Kilka dłuższych chwil leżę na niej. Momentalnie dociera do mnie uczucie trzeźwości. Ona masuje mnie po spoconych plecach. Wychodzę, siadam obok. Ona nadal leży.
    
    -Brak mi słów, nie wiem co powiedzieć – mówi.
    
    -Dobrze Ci było?
    
    -Nawet nie pomyślałam że może być aż tak dobrze – śmieje ...