"Wyznania Geja"
Data: 14.12.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: GayStoriesPL, Źródło: xHamster
... Czekał na zaproszenie. Nic z tego nie wyszło. Zapewne Szwed potraktował znajomość z nim jako drobny epizod bez znaczenia i wkrótce o tym zapomniał. Pozostała pamięć o innym, lepszym świecie. Mocno zmitologizowana i stereotypowa. Tamten świat śnił mu się jako wyspa szczęśliwej utopii.
Będąc człowiekiem z nizin, wychowany w ciężkich warunkach i ciągle borykający się z trudnościami materialnymi, pragnął zaznać dobrobytu, luksusu. Gazowa zapalniczka "Ronson" i włoskie buty. Prezenty od Skandynawa. Bardzo je sobie cenił. Wprost pielęgnował. Buty tyle razy zelowane! Zapalniczka troskliwie przechowywana w skórzanym etui. Fetysze, które stały się pamiątkami nie zrealizowanych pragnień. Nadal nie znosił płatnej rozkoszy. Z gniewem surowego moralisty opowiadał o incydencie z łowcą chłopaków na placyku przed miejskim klozetem.
- Stary zboczeniec! - mówił. - W pysku pełno złotych zębów. Chciał dać mi forsę. Prężył się i zwijał jak tłusta gąsienica. Dyszał i ociekał lubieżnością. Dałem mu w pysk!
Rola słuchacza w dramacie jego życia zaczęła mnie narkotycznie wciągać. Coraz mocniejsza potrzeba wysłuchiwania mrocznych zwierzeń. Uczestnictwo w charakterze obserwatora w plątaninie jego ścieżek, w całym tym labiryncie, z którego ciągle próbował wydostać się na prostą. Budził szacunek i współczucie. Nagle olśnienia, które przeżywał, i gwałtowne po nich upadki. Wstaje, biegnie dalej. Tak go widziałem w obrazowym skrócie.
Zastanawiałem się nad każdym doświadczeniem w jego życiu, a ...
... ze zwierzeń dotyczących przeszłości próbowałem wyciągnąć jakieś sensowne nauki mogące mieć znaczenie w tym, co nastąpi dalej. Tak oto stało się już, że każdy sygnał z jego strony powodował pytanie: Czy przyjdzie z dobrą nowiną, czy złą?
Wtedy z powrotem mieszkał na stałe w Warszawie. Wynajmował sublokatorski pokój u samotnej staruszki. Płacił jej niewiele i w zamian za mieszkanie opiekował się tą niedołężną, bezradną kobietą. Robił zakupy, gotował, sprzątał. Czynił to z prawdziwym oddaniem. Był dobrym, uczciwym człowiekiem. Jego matka już nie żyła. Może spłacał swój dług wobec niej w ten sposób?
Ale choć już zakotwiczył się w Warszawie, nadal jeździł w Polskę. Jakby dusił się w murach miasta i szukał otwartej przestrzeni.
Widywaliśmy się rzadko. Mijał miesiąc, dwa, wreszcie telefon od niego. Koniecznie pragnie się spotkać. W taki sposób dowiedziałem się o facecie, którego poznał na trasie między Krakowem i Warszawą. Podróżował autostopem i czekał przy szosie na okazję. Zatrzymało się auto dobrej marki.
- Artysta - powiedział. - Człowiek sztuki.
Była to nowa fascynacja. Wyjechali na wywczasy nad morze. Pokazywał kolorową fotografię. On i siwy wysoki mężczyzna o zblazowanej twarzy, smarują się olejkiem na plaży, za nimi masyw Grand Hotelu. Jego przyjaciel był przedstawicielem jakiejś rozrywkowej profesji artystycznej. Muzyk czy piosenkarz, już nie pamiętam. Jeździł po świecie. Pieniądze. Obsypywał go prezentami. Koszule, ubrania.
- Same zagraniczne łachy - ...