"Wyznania Geja"
Data: 14.12.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: GayStoriesPL, Źródło: xHamster
... Czystość przechodząca w brud. Każda szczerość jedynie fasadą. Za nią kryje się cynizm, łajdactwo. Wtedy widział swoje życie jako bezsens. Zadyszaną bieganinę. Samotność. Coraz więcej namiastek. Dusze, uczucia giną po drodze. Już tylko poszukiwanie samego ciała.
- Ciało - powiedział - jeszcze mam niezłe, co?
Wstał nagle. Naprężył się niby kulturysta na podium. Rozchylona koszula, piersi atlety, bicepsy grały na rękach. Był w świetnej kondycji fizycznej. Spoważniał. Usiadł z powrotem.
- Przepraszam. - Uśmiechnął się blado. - Przecież ty nie znasz się na takich licytacjach.
Czy naprawdę potrafił grać tę rolę? Może poniesiony rozpaczą, udawał się na targowisko. Czy potrafił wytrwać? Wyobrażałem sobie, jak narasta w nim protest, wściekłość i nagle budzi się żulik z Sielc. Zaciska pięści, same idą w ruch.
Potem bardzo długo nie widziałem Jureczka. Zupełnie przestał dzwonić. Niepokoiłem się o niego. Wybrałem się kilka razy do tej kawiarni, gdzie spotkaliśmy się pierwszy raz. Nie widziano go tam od dłuższego czasu. Dopytywałem się szatniarza, starszego mężczyzny o ponurym spojrzeniu. Popatrzył na mnie wrednie.
- Co, wystawił do wiatru - ni to zapytał ni stwierdził.
Kiedy zajrzałem tam ponownie, szatniarz już mnie poznał i zachichotał:
- Pewno znalazł sobie innego.
Następnie musiałem gdzieś wyjechać. Długa, wielomiesięczna nieobecność.
Spotkaliśmy się przypadkiem dopiero po roku. Zmienił się. Stracił sprężystą lekkość, był ociężały i przygnębiony.
- ...
... Co, nie poznajesz kolegi? - powiedział zaczepnie.
W uzębieniu miał sporo luk i niedobry grymas znaczył jego twarz. Cały wydawał się podszyty jakimś rozkładem. Ten rozkład zmienił jego twarz, widoczny był w oczach.
To było nieudane spotkanie. Zachowywał się wyzywająco. Na ulicy zaczepiał chłopaków. Wabił jak wytrawna kokota.
- Wstydzisz się pedryla - chichotał. - Wcale ci się nie dziwię.
Wyczuwałem w jego zachowaniu pragnienie zbadania stopnia mojej wytrzymałości. Czyżby stracił wiarę w naszą przyjaźń. Albo inaczej: może spotkanie ze mną wywołało w nim niepokój, przypomnienie czegoś, co miało być zapomniane.
Z celową wulgarnością relacjonował swoje przygody.
- Poznałem taką ciotę. Prywaciarz. Szmalu miał od groma. Tylko bardzo zastrachany. Żona, dzieci, rozumiesz. Biseks. Najbardziej bał się szwagra. Gdyby szwagier dowiedział się! Ha, ha! No i poszliśmy. Dobrze zapłacił. Jeszcze zażądałem premii. Jeżeli oczywiście zależy ci na dyskrecji, mój bobasku! Tak mu powiedziałem. Szantaż, co?
Śmiał się bardzo sztucznie. Obserwował mnie uważnie. Chciał usłyszeć mój sprzeciw, obrzydzenie. Chciał zerwać ze mną ostatecznie. Nie wiem. Jeszcze opowiadał z naturalistyczną dokładnością o jakichś orgiach, gdzie liczy się tylko rozkosz ciała. Żadne uczucia, won z tym balastem! Tylko cielesna satysfakcja.
- Moje ciało jeszcze się liczy na giełdzie - powiedział chełpliwie.
Coś zagłuszał. Czegoś chciał się pozbyć. Żałosna gra ze sobą samym. Nieudane i męczące spotkanie. ...