Licealne wspomnienie
Data: 13.06.2018,
Autor: bieniek, Źródło: Lol24
Na początku nie zwracałem na nią uwagi. Jedna z wielu koleżanek – i tyle. Coś się zmieniło w trzeciej klasie. Kasia była wysoka, wysportowana, odważna i samodzielna. Zaczęła mi imponować. Alpinistka, żeglarka, córka bogatego biznesmena. Mimo to skromna. I coraz piękniejsza. Nie wiedziałem co zrobić, kiedy nagle zaprosiła mnie na spacer do warszawskich Łazienek. A potem do domu, kiedy zdjęła bluzkę patrząc na mnie wzrokiem, którego nigdy nie zapomnę. Pierwszy raz w życiu całowałem dziewczynę w taki sposób, i w dodatku mogłem pieścić tak aksamitne, jędrne, cudne piersi. Zaczęliśmy się spotykać. Spacery po lekcjach, pocałunki do upojenia. W domu mówiłem, że będziemy razem się uczyć. Jej rodzice akceptowali nasz związek, ale dziewczyna, mimo moich starań, nie chciała posunąć się nawet do pettingu. Popołudniami całowałem jej usta i biust, a rano budziłem się w mokrej pościeli, zrozpaczony że nie mogę zdziałać nic więcej. Rozpacz stała się jeszcze większa, kiedy Kasia powiedziała, że kiedyś współżyła już z chłopakiem, i to nie raz. W dodatku za przyzwoleniem i pod dachem rodziców. Wychowana na pograniczu kultur polskiej i skandynawskiej, od dziecka aktywna naturystka, traktowała to jak coś zupełnie normalnego. A ja, nafaszerowany zakazami z domieszką purytańskich kazań nie mogłem przeżyć, że musiałem kłamać przed każdą randką, podczas gdy ona mogła nie tylko kochać się z partnerem do woli w rodzinnym domu, ale w dodatku brać z nim wspólną kąpiel i spędzać całą noc. Byłem ...
... ugotowany i zazdrosny. Ale nie o niego, tylko o jej swobodę, styl życia, atmosferę domu w którym wzrastała. Tym bardziej nie umiałem pojąć jej wstrzemięźliwości wobec mnie. Oniemiałem, kiedy jej tata zaprosił mnie na wspólne wielkanocne ferie do Finlandii. Po długiej batalii moi rodzice wyrazili zgodę. Marzenie życia. Był marzec. Kiedy w Polsce rozkwitała wiosna, tam zima królowała w najlepsze. Po długiej podróży dotarliśmy na miejsce. Zachwycił mnie przysypany śniegiem dom i skute lodem jezioro. Ojciec Kasi powitał nas serdecznie i oznajmił, że jutro musi pilnie wyjechać. Radości nie było końca. Miałem na tydzień zostać sam na sam na końcu świata z prześliczną, wysoką blondynką o nordyckiej urodzie. Kiedy Kasia podała kolację, nie mogłem oderwać od niej oczu. Jej uroda i to niesamowite otoczenie po prostu powalały z nóg. Potrawy i wino były wspaniałe, ale ja patrzyłem tylko na nią. Śliczna, niewinna buzia, najbłękitniejsze na świecie oczy, zniewalający uśmiech i ten strój. Bluzeczka z dekoltem, mini spódniczka i... koniec. Rozmawialiśmy o kolegach, przyszłości, życiu. W końcu zaproponowałem, że pomogę pozmywać. Zmywałem na oślep. Pachniała anielsko. Młodością, wiatrem, pożądaniem. Nie do opisania. Patrzyłem jak urzeczony na ozdobione karaibską opalenizną bose nogi. Tak piękne, zgrabne i długie, że mógłbym spędzić życie kontemplując każdy ich milimetr, od czubków palców aż po ogród Edenu. Pocałowałem jej włosy. Kasiu, tak cię pragnę – wyszeptałem. Wiem – odpowiedziała, przechyliła ...