Tato i ja, część I
Data: 01.01.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: Wino1901, Źródło: Pornzone
... sąsiedniej wioski. Byłam dobrą żoną i zasługuję na szacunek.
W głosie mamy słychać było rozpacz.
T. – Kochanie!!! Nie byłaś dobrą żoną. Ty byłaś i jesteś najlepszą żoną. Podczas Twojej nieobecności nie wyrucham żadnej baby, a jedyną kobietą, którą kocham i która znosiła wszystkie moje fochy, byłaś i jesteś Ty. Wrócą czasy młodości, pornoski i renia…
Już sobie wyobrażam uśmiech ojca.
M. – Na pewno nie wyruchasz żadnej kobiety.
T. – Już Ci mówiłem, kobietą jesteś dla mnie Ty, ale jeśli chcesz, to zapewniam – żadnej kobiety, żadnej baby nie dotknę.
M. – No OK. Przepraszam kochanie, że Was zostawiam.
T. – Siła wyższa. Nie musisz przepraszać. Ja tylko się martwię, że nie zrekompensuję Patrysiowi, braku Ciebie. Ale zrobię wszystko, co w mojej mocy.
M. – Dziękuję.
T. – Ja również dziękuję.
Na drugi dzień mama wyjechała. Ja jeszcze byłem w szkole i dobrze, bo przy wyjściu po śniadaniu mało się nie popłakałem, a nie chciałem, żeby tato to widział. Gdy wróciłem, mamy już nie było. W kuchni stał tato, chciał coś powiedzieć, ale chyba nie potrafił. Podszedł do mnie, przytulił mnie i wykrztusił tylko: „Damy radę”. Zaczął mówić, co jest na obiad, gdzie co jest, bo za chwilę wychodzi do roboty. Ja przerwałem – „Tato – ja chyba wiem lepiej, gdzie co jest. Poradzę sobie”. Tato się uśmiechnął, jeszcze raz mnie przytulił i wyszedł. Dni wyglądały zupełnie powtarzalnie i normalnie. Widziałem, że ojcu brakuje trochę bliskości, uśmiechał się do mnie swym męskim, ...
... urzekającym uśmiechem, poklepał, objął, przytulił i wychodził. Widziałem, że ciężko mu było się przełamać. Mi zresztą też było ciężko, bo po każdym takim geście musiałem się masturbować, marząc o tym jak liżę ciało mojego taty. Aż cieszyłem się, że wychodził. Widziałem też, że ojciec coraz mocniej buzuje, wieczorne odgłosy z sypialni sugerowały, że ojciec się masturbuje i ogląda pornosy, ale to nie mogło go zaspokoić. Miałem sporo swobody i w sumie to mi się podobało. Wszystko było powtarzalne…
Do czasu – w piątek 20 czerwca zakończył się rok szkolny. Wróciłem z 1 klasy liceum z biało-czerwonym paskiem na świadectwie (nie na dupie). Byłem dumny i zastanawiałem się, czy tato znów okaże swą dumę. Była godzina 13:00, postanowiłem ugotować dobry obiad – taki dość wyjątkowy. Wiedziałem, że tato wpadnie na obiad koło 16:00, postanowiłem przyrządzić pieczone udka z kurczaka, ziemniaczki i surówkę z białej kapusty i marchewki. Tak też zrobiłem. O 16:13 wpadł ojciec, gdy słyszałem jak wjeżdża samochodem na podwórko, zacząłem nakładać nam obu obiad. Gdy ojciec wszedł, wszystko było przygotowane. Tato się uśmiechnął i powiedział:
- Widzę synu, że coś świętujemy?
Jego uśmiech oszałamiał – kurwa jak On to robił?!
- Nie… czemu?
Odrzekłem, spuszczając wzrok. Usłyszałem gromki śmiech taty:
- Synu naprawdę myślałeś, że nie będę pamiętał o końcu roku szkolnego? Chyba masz o mnie złe zdanie jako ojcu. Oczywiście pamiętam o tym. Pokaż swoje świadectwo i… zapewne nagrodę.
I znów ...