Ferie 1
Data: 03.01.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: esmaj, Źródło: Pornzone
-Słuchaj, może skoczylibyśmy na parę dni na narty? Ferie niedługo, a i ja będę miał urlop-powiedział Marcin.
-W sumie to nie jest głupi pomysł. Dawno nie jeździłem, już ze 2 albo 3 lata! – odpowiedziałem mu z ochotą.
-Bardzo fajnie, że Ci pasuje. Poszukaj jakiegoś pensjonatu albo domku niedaleko Zakopanego i daj mi znać. Myślę, że czwartek, piątek, sobota w pierwszym tygodniu ferii to będzie najodpowiedniejszy termin. Narty wypożyczymy u nas w mieście, to będzie trochę taniej. Co Ty na to?
-Mnie się podoba!
-Świetnie. Muszę już kończyć. Zdzwonimy się.
Pożegnałem go i rozłączyłem się. W sumie to bardzo fajny pomysł. Tym bardziej, że nie wyniesie mnie jakoś dużo, ze względu na mniejszy koszt wypożyczenia sprzętu i to, że za przejazd nic nie zapłacę. Tylko jechać! Pomyślałem.
Wieczorem zabrałem się za poszukiwanie jakiegoś fajnego miejsca w okolicach stolicy Tatr. Za oknami zima. Sypał śnieg a na termometrze zobaczyć można było słupek rtęci dosięgający zaledwie -8 stopni. Na szczęście warunki nie były szczególnie spartańskie. Pokrywa śniegu była niezbyt gruba. Oczywiście przygotowałem sobie kubek gorącej herbaty i wziąłem z kuchni opakowanie ciastek. W pokoju zapaloną miałem tylko lampkę. Bardzo lubię taki klimat.
Przeszukiwałem kolejne strony z ofertami i nic ciekawego nie mogłem znaleźć, albo nie było wolnych miejsc, gdy już jakiś wybrałem. Po kilkudziesięciu minutach przeglądania wpadłem na ofertę domku w Murzasichle. Lokalizacja wydawała się ciekawa. Z ...
... opisu wynikało, że pensjonat znajduje się na końcu miejscowości, a z okien można oglądać góry. Wyśmienicie! Zadzwoniłem, zaboookowałem i jest. Teraz tylko czekać czwartku. Czasu tego dużo nie było, bo jedyne 8 dni. Nie mogłem się doczekać. Następnego dnia poinformowałem Marcina, że kwaterę już mamy załatwioną, a teraz jego kolej na zorganizowanie nart. Umówiliśmy się na środę przed wyjazdem na wizytę w wypożyczalni. Przyjechał po mnie i razem skoczyliśmy. Wszystko przebiegało zgodnie z planem.
Czwartek, godzina 5:00, Marcin czekał już pod bramą. Ja w sumie już czekał na widok jego granatowego seata. Ubrałem się, wziąłem torbę i ruszyłem do auta. Wrzuciłem bagaż na tył i mogliśmy ruszać. W końcu drogi było przed nami 7 godzin.
-Siemano.
-Cześć, wyspany?
-Jasne, wczoraj trochę wcześniej się położyłem. Nie martw się, dotrzymam ci towarzystwa, nie usnę – zakomunikowałem przyjacielowi.
- No to dobrze, że się rozumiemy. Oglądałeś wczoraj mecz? – spytał.
- Pewnie, świetnie grali! Nie spodziewałem się w zasadzie, że tak dobrze im pójdzie. Miejmy nadzieję, że w kolejnych nie będzie gorzej.
Zaczęliśmy dyskutować na temat wczorajszego meczu. Potem konwersowaliśmy trochę o polityce, zaczęliśmy żartować, co przerodziło się w opowiadanie kawałów. Muszę przyznać, że ksiądz był całkiem dobry w te klocki. Nieźle się uśmiałem. Przebywaliśmy kolejne kilometry. Zanim się obejrzałem minęło dwie godziny. Padła propozycja zjedzenia śniadania. Zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu ...