1. Siedziałem okrakiem na drabinie. Część III Kosmos do góry nogami


    Data: 29.01.2020, Kategorie: Geje Autor: Yake, Źródło: Fikumiku

    ... wierzący. Ty zły komunista, ale człowiek i ja nie powiem – Chciałem zaprzeczać tłumaczyć, że też nie lubię komunistów, ale po co? – To, że maluję hasła to nic nie znaczy. – Może, ale ty podpierdalasz ludzi, a ja nie. U mnie to jest już grób, tajemnica. – Nikogo nie podpierdoliłem. – Może, ale wszyscy tak mówią. Słuchaj ty teraz mnie. Ja nie twój brat, ty mnie nie tykaj, a będziesz tu żyć. Ja dziś się przeniósł z czumadanem pod ścianę. No i Janek Woś teraz śpi z tobą. Ja mu powiedział, że mnie światło z okna przeszkadza spać. I my się zamienili. – Rozumiem – wyszeptałem. – Jemu ty łap pod koc nie wkładaj, bo on cię zabije – wstał i wziął jeszcze jedną moją landrynkę, a mnie w oczach zbierały się łzy. Popatrzył na mnie jeszcze. – Ty nie płacz, ty nie baba, a ja nie będę twoja baba – odwrócił się poszedł do koszar. Siedziałem łzy mi napływały, czułem się taki bezsilny i samotny. Z drugiej strony powracał kompletny spokój. Tylko teraz moim sąsiadem będzie Janek, czyli Małpiszon. Koniec z nocnymi pełnymi ekscytacji, przyglądaniu się tej pięknej twarzy. Jednak ta nasza, a właściwie moja, noc będzie zawsze ze mną. Dzień do dnia podobny, tylko dekoracja za oknami się zmienia. Przyszła jesień i jakoś tak wszystko zrobiło się sraczkowate. Byłem często rozdrażniony. Wkurzałem się, że ten wyrok, który tu odbywam, który jest bardzo długi. Małpiszon doprowadzał mnie do szału, a właściwie jego wice. Bo kto normalny uważa za świetny żart, pierdzenie komuś pod nosem? I czasami nocą czułem i ...
    ... słyszałem jak bije sobie konia. Robił to jak królik, trwało to kilkadziesiąt sekund, potem sapnięcie i powtórka z rozrywki, tym razem trochę dłuższa zabawa. Miałem wrażenie, że robi to specjalnie, żebym o tym wiedział, jakby zapraszał do wspólnej zabawy. „Kurwa” myślałem „im tobie bardziej staje, tym mniej mi się chce”. Ja to załatwiałem pod prysznicem, przywołując feralną noc lub zapadając się w marzenia co było gdyby. Nowy „Stary” to porażka. Pułkownik. Jedyne co było jego plusem to sylwetka. Mimo zaawansowanego wieku szczupły, wysoki, siwiejący brunet, z mocnymi brwiami, stalowym spojrzeniem, prostym nosem. To co najważniejsze dla mnie, nie nosił wąsów. Niestety, cierpiał na nadmiar energii. Nawet Politruk nie potrafił wybronić mnie przed niektórymi rozkazami Starego. On zaś miał fantazję typowego żołdaka. Więc jednego dnia coś kopaliśmy, by następnego to zasypać, coś się ciągle przenosiło z miejsca na miejsce. Chyba wychodził z założenia, że wojsko musi ciągle mieć zajęcie. Przez niego kompletnie przestałem chodzić z kompanią na posiłki. Stary często przychodził w porze obiadowej pod kompanię i przyglądał się wymarszowi kolumny, a potem było krążenie w koło ze śpiewem na ustach. Jak to nie pomagało, to bieg w szyku czyli koszmar. Potem wszyscy w pośpiechu musieli jeść, bo czasu było mało. Wiec z premedytacją wykorzystywałem swoją pozycję by nie pojawiać się w tym małpim cyrku. Czasem to obserwowałem ze swojego okna pracowni i było mi żal chłopaków. Jako, że teraz dni snuły ...
«1234...20»