Impreza na plaży cz. 8
Data: 07.03.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
... zapytał dość oschło. -Tak, to ja. -Musimy pana przesłuchać w sprawie pobicia i napadu. -Rozumiem. -Czy pamięta pan, wydarzenia z tamtej nocy? -Niestety nie. Próbowałem sobie przypomnieć, ale nie mogę. -Z nagrań kamery przemysłowej, wynika, że tego dnia, o godzinie 01:03 wyszedł pan z pracy, a o 01:07, został pan uderzony tępym narzędziem, w tył głowy, po czym był pan ogłuszony, a sprawca pana kopał i bił pięściami. Wynika także, że sprawcą jest Adrian Kobyliński. Czy zna pan, tego człowieka? Adrian Kobyliński…. Czy znam? Lepiej niż znam. Ale jak to? To tak się zemścił? Ten sms, którego dostał Michał, był też od niego? Zgłupiałem. -Tak znam. Byliśmy kiedyś parą. -Rozumiem. Pan Adrian został zatrzymany i obecnie przebywa w areszcie, oczekując na proces. Ta rozmowa trwała jeszcze z kwadrans, a policjant, aspirant Malinowski, dał mi wyraźnie do zrozumienia, że związek homoseksualny, zupełnie mu się nie podoba. Po wyjściu policjantów, zacząłem płakać. Jak on mógł posunąć do czegoś takiego – pomyślałem o Adrianie. Aż tak bardzo mu się naraziłem, ujawniając jego intrygę? Niedługo później zjawił się Michał. Pocałował mnie na dzień dobry, przyniósł mi, mojego maca, co mnie ucieszyło i jednocześnie zmartwiło… -To chyba tak szybko stąd nie wyjdę, hi hi, skoro przynosisz mi komputer. – powiedziałem. -Wyjdziesz szybciej, niż myślisz. – uśmiechnął się. Jego uśmiech, jak na mój gust był wymuszony, bo z jego miny wynikało bardziej, że za chwilę znowu będzie płakał. Nie wiedziałem o co ...
... chodzi, ani co się dzieje. Michał siedział ze mną kilka godzin, rozmawialiśmy o wszystkim, nawet trochę żartowaliśmy. Ale nie wiem kiedy, zasnąłem. Następnego dnia i po „pysznym” śniadaniu, rany, jak ja miałem ochotę na coś normalnego, np. ukochaną pepperoni! Albo hamburgera, cokolwiek innego, od tego co tutaj serwowali, odwiedziła mnie Marta. Po dłuższej rozmowie, okazało się, że przez trzy dni byłem nieprzytomny, a właściwie utrzymywany w śpiączce farmakologicznej (ale po co? To tylko głupie złamanie, i jakiś tam wtrząs mózgu!), a Michał nie odstępował mnie na krok. Spał na fotelu, obok mojego łóżka, pilnował, żeby nic mi się nie stało i trzymał za rękę. Powiem wam, że jak się o tym dowiedziałem, cholernie się wzruszyłem. Kocham go! Najbardziej na świecie! Po dwóch, może trzech godzinach, Marta musiała iść do pracy. Ja poczułem zmęczenie, i zasnąłem. Obudziła mnie pielęgniarka, która podłączyła mi kroplówkę. Ale chwila, moment! Po co kroplówka, skoro czuję się już w miarę dobrze. Za pielęgniarką stał lekarz. -Jak się pan czuje? –zapytał miłym głosem. (miał na oko około pięćdziesięciu lat i był siwy). -Wyśmienicie, panie doktorze. -Cieszy mnie to, ale myślę, że jeszcze nie odzyskał pan pełni sił. -Naprawdę, czuję się dobrze. – szedłem w zaparte. -Jak pan wie, zrobiliśmy panu kompleksowe badania. -Tak wiem. -Pana siostra, już została przeze mnie powiadomiona, o wynikach. -Jaka siostra? Ja nie mam siostry. -Jak to pan nie ma? A pani Marta? Marta podała się za siostrę, cwana jest. ...