Ponownie
Data: 12.03.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow, Źródło: Pornzone
Zapraszam do zapoznania się z II częścią opowiadania "Znowu".
To co ja mówiłem o początku końca? Tak, teraz wiem, że spanikowałem jak cnotliwa panienka, ale trudno żyć przez trzy lata w optymistycznym przekonaniu, że jednak coś się wydarzy, a tym bardziej liczyć na to, że los się odmieni. Jak mówią: „Los to zimna suka, której nie są w stanie poskromić najwięksi masterzy”. Nie pytajcie skąd to wziąłem. I pomyśleć, że wszystko przez niedopowiedzenie. Wróć - przemilczenie pewnych kwestii.
Jestem dumy z Rafała. Nie tylko dlatego, że otworzył się przede mną i na mnie, zwłaszcza na mnie, bo przeleciał mnie bosko, ale dlatego, że zrobił to przed samym sobą. To tu był pies pogrzebany. Samoakceptacja. Uważam, że w jego wykonaniu to krok na miarę Neil’a Armstronga z ponadczasowym sloganem „That's one small step for [a] man, one giant leap for mankind”, chociaż on twierdzi, że to wyczyn na miarę Wielkiego Wybuchu, a że jest taki słodki w swoim zadufaniu, to nie będę go wyprowadzał z błędu.
Dopiero, gdy ciśnienie w naszych członkach zaczyna opadać, a testosteron nie jest już głównodowodzącym, przychodzi czas na szczerość. Jak się okazuje „na trochę” w wydaniu Rafała, wynosi bite trzy dni. Na studiach dostał przepustkę. Trzy dni za trzy lata, tyle jest nam dane. A zacząłem przekonywać się do mundurowych. No nic, postanowiliśmy wykorzystać, ten czas jak najlepiej. Co pocieszające, Rafał dostając przepustkę olał rodziców, cały świat i wszystko, co ten miał mu do zaoferowania ...
... i w te pędy pognał do mnie. Wszystko ukartował z Anką. Nie wiem, czy ją kochać czy nienawidzić. I, ponoć, od momentu jak staną w drzwiach mojego… naszego mieszkania zbierał się do tej rozmowy. Chociaż ja uważam, że chodziło o pieprzenie, zawsze chodzi o pieprzenie. Gumka w szufladzie nie kłamie. Ale mi to nie przeszkadza. A i najlepsze – wiecie dlaczego się cykał? Nie wiedział, jak mi to powiedzieć! Mnie, gejowi z ponad piętnastoletnim stażem! Ludzie! Ja się cały dzień przed nim gimnastykowałem i prawie na tacy oddałem! A ten co? Nie wyłapał tego! Jak tu go nie kochać?
Ale przy tych radosnych wspominkach pojawia się cień niepewności o przyszłość – naszą i Rafała. To, że przyznał się przed samym sobą, było czynem fundamentalnym, ale do dachu jeszcze daleko. Drzwi od szafy są nadal zamknięte. Będzie musiał zmierzyć się ze swoimi demonami i z Anką, Jezu, jak mu współczuję.
Co w takim razie z nami? Czy ten poranek był tylko jednorazową przygodą? Rozliczeniem się Rafała z przeszłością, w której dostałem rolę Cerbera, a dzielny woj musiał mnie zgładzić, w tym wypadku zaliczyć, by wydostać się z prywatnego Hadesu? A potem ruszy w świat i zapomni o swojej Eurydyce? W końcu do tej pory z ust żadnego z nas nie padły te lukrowanie dyrdymały w stylu „kocham cię” czy „chcę być z tobą”, a które w jakiś sposób dają poczucie stabilnego gruntu. Niby Rafał powiedział, że chce jeszcze raz i że ten nasz „pierwszy raz” był jego pierwszym razem na trzeźwo, ale nie mogę wyzbyć się pewnej ...