Ponownie
Data: 12.03.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow, Źródło: Pornzone
... niepewności. Myśli przetaczają się przez moją głowę jak pociąg towarowy.
Z zewnątrz wygląda to dużo radośniej. Leży obok siebie, nadzy, wpatrzeni w sufit. On z moją głową na ramieniu bawi się moimi włosami nad lewy uchem. Szczęśliwi, spełnieni i nie martwiący się o przyszłość. Dopiero burczenie w brzuchach zmusiło nas do wstania. A jest godzina 16.
Oczywiście o jajecznicy możemy zapomnieć. Trzeba przygotować drugą. Jednak dopiero po wspólnym prysznicu. Nie obywa się bez pocałunków i drażnienia sprzętu, ale mocniejszą zabawę zostawiamy na potem. Przy śniadaniu w ekspresowym tempie nadrabiamy stracone lata. Padają pierwsze deklaracje. W zasadzie jesteśmy parą z niezłym stażem, tylko rzadko się ostatnio widywaliśmy. Następuje wymiana preferencji seksualnych. Omawiani są byli albo niedoszli kochankowie. Stajemy się sobie niczym dwie otwarte księgi, w których kolejne karty są czyste i gotowe na naszą wspólną historię. O zamieszkaniu razem na razie nie ma mowy. Ja nie poruszać tematu, bo wiem, że stawiając Rafała przed wyborem, wybrałby mnie, a ja nie chcę, żeby po raz kolejny wisiała nade mną odpowiedzialność za odebranie mu rzeczy, którą kocha. Patrz - wojsko. A Rafałowi chyba jest to na rękę i też się nie odzywa. W ten sposób śniadanie staje się jednocześnie kolacją. Potem Rafał oferuje wspólne bieganie. Jak tu się nie zgodzić, skoro to nasza ostatnia doba. Co z tego, że nienawidzę biegać? Anka też mnie kiedyś namawiała, jak sama dostała zajawki na jogging, bo to takie ...
... modne było. Od tamtej pory nie zaproponowała mi wspólnego wyjścia sam na sam. Widocznie konieczność wezwania karetki na środku parku i podejrzenie mojego zgonu, w tamtym momencie ją przerosły. Przynajmniej mam spokój. Oczywiście, po propozycji Rafała przychodzi czas na racjonalizm – w co się ubrać? Przecież sportowe ubrania były mi do teraz do niczego nie potrzebne. Na szczęście z dna szafy wygrzebuję tamten stary dres, w którym wylądowałem na SORze. Może już nie pachnie świeżo, ale na pewno go prałem.
Przebrany wychodzę z pokoju, gdy w korytarzu Rafał był już w trakcie rozgrzewki. Ile on przywiózł ze sobą tych ciasnych wdzianek? Kusiciel. Specjalnie tak się wygina, żebym musiał kamuflować namiot w kroku. I jeszcze ten bezczelny uśmiech. Dołączam do niego. Moje stawy strzelają jak działa pod Westerplatte. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się rozciągałem. Ale czego nie robi się dla miłości. Za to Rafał… Rafał każdą kończynę ma z gumy. Szpagat to dla niego pestka, tym bardziej mostek. Nic tylko wytarmosić go za te sterczące krocze. Będę musiał go kiedyś na to namówić. Na koniec, kiedy jestem jeszcze w skłonie Rafał klepie mnie w tyłek i wybiega z mieszkania. Liczy, że będę go gonił. Niedoczekanie. W końcu ktoś musi zachować się odpowiedzialnie i zamknąć drzwi, nie przytrzaskując przy tym zwiewającego kota. Biedactwo. Widać, że futrzak ma już dość swojej pani.
Rafała łapię dopiero na zewnątrz. Już samo zbiegnięcie po schodach odbiera mi dech, a to dopiero początek. Na ...