Ponownie
Data: 12.03.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow, Źródło: Pornzone
... szczęście mój luby ma to na uwadze i dostosowuje do mnie tempo, robi częste postoje, w trakcie których ja szukam płuc, a on skacze i wygina się jakby jeszcze było mu mało. W międzyczasie dziękuję naturze za doskonały metabolizm, bo choć nie mam takiego kaloryfera jak Rafał, to wciąż nie jest potrzebna interwencja Indiany Jonesa, żeby odnaleźć go pod skórą. Wiem, jako gej strasznie się zapuściłem, hańba. Ale co poradzę, że ze sportem mi nie po drodze? Teraz, kiedy w moim życiu pojawił się Rafał, nasza relacja może przynieść dodatkowe profity.
Biegniemy dalej przez park. Czuję, że kończy mi się zapas tlenu. Rafał ciągle pokrzykuje: „Oddychaj, oddychaj!”. Nosz kurwa, przecież to robię. Zaczynam mieć mroczki przed oczami. Już mam powiedzieć Rafałowi, żeby wybierał 112, kiedy on dopada do mnie i zanim upadnę reanimuje mnie metodą usta-usta. A może już leżę? Tak, chyba leżałem wcześniej. I nie, on mnie nie reanimuje tylko całuje całą powierzchnią swych słodkich ust. Zaczynam wracać do żywych. Mój wybawca pocałunkiem prawdziwej miłości przywrócił mnie do życia. Jak zdzirowatą księżniczkę.
- Prawie zemdlałeś – oznajmia mi Rafał górując nade mną.
Zapamiętać: muszę mdleć częściej. Zawroty głowy mijają. Postanawiam wykorzystać okazję i łapię go za tę obcisłą koszulkę, przyciągam do siebie i swoimi celuję w jego usta. Zaskoczony traci równowagę. Przewraca się na mnie. Ale nie rezygnuję z pocałunku. Nie broni się. Dobrze, w końcu robimy to w miejscu publicznym! I zdaję sobie ...
... sprawę, że pomyślałem o tym w złą godzinę. Gdy moja dłoń ląduje na jego kroczu, Rafał od razu cały sztywnieje, kończy pocałunek i bacznie rozgląda się dookoła.
- Nie teraz – tłumaczy się, choć dobrze wiem, że wymówka powinna brzmieć: „nie tutaj, bo ktoś nas zobaczy”.
Dociera do mnie, że wcześniejsze obawy nie były bezzasadne. Ale jak żona alkoholika, w myśli powtarzam sobie: „będzie dobrze, on się zmieni”. I podrywam się z ziemi w ślad za nim.
- Pójdziemy na piwo? - proponuje w ramach rekompensaty, a ja znowu mam przeczucie, że przejrzałem prawdziwy powód wizyty w barze: „muszę utopić robaka”.
„On mnie kocha, on zrobi to dla mnie” recytuję swoją nową mantrę w myślach. Co mi da, jak powiem nie? W końcu po tym bieganiu i tak chce mi się pić i jestem słaby. Gdy docieramy na miejsce, spacerem, okazuje się, że Rafał wybrał, jak na siebie, dość hipsterski lokal. Gdy wchodzimy do środka nikt nie zwracam uwagi, nie gapi się, choć stroje mamy mało wyjściowe. Może to dlatego to miejsce, a nie typowy bar? W sumie, jak miałbym wejść do takowego w tykocie Rafała i od progu usłyszeć wykrzyczane drwiący tonem „Pedał!”, to też wolałbym się sam zastrzelić. Czyli jednak wygrała przezorność. Nawet nie wiem, jak to skomentować. Ile jeszcze razy dziś przyłapię go na takiej kombinatoryce? Czy on się tym nie męczy? I czy kiedykolwiek będzie nam dane wyjść na miasto jako para? Zastanawiam się również, czy z powstającym właśnie dzienniczkiem pytań nie udać się do wróżki. Może ona pomoże mi ...