Nie ogladaj sie w stronę Sodomy
Data: 30.03.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania
Nadszedł dzień planowanej kolacji. Jim był zdenerwowany. Pokłócił się z matką, gdy kazała mu założyć płaszcz. Wściekał się na brata, gdy odkrył, że w szufladzie komody z wiecznego pióra Johna wyciekł atrament na jego ostatnią białą koszulę. Zrobiwszy karczemną awanturę, wyszedł z domu. Z bijącym sercem zapukał do drzwi państwa Mergendahl. Otworzył Bob. Wzruszony Jim podał mu rękę i nie mógł wykrztusić z siebie słowa.- Cześć, stary! Jak się masz? - powitał go Bob. - Wejdź, proszę. Wypijmy na początek po jednym - wprowadził Jima do pokoju. - Starzy wyszli, a Sally jest na górze i robi coś przy dziecku. Jak to fajnie znowu cię widzieć! Nic się nie zmieniłeś. Jak ci się wiodło?- Klawo - głos Jima brzmiał ochryple, ale w końcu zdołał przecież się odezwać. Wszystko szło doskonale. - Ty też dobrze wyglądasz - i to była prawda.Jim z zaskoczeniem skonstatował, że zapomniał już, jak naprawdę wygląda Bob. Zawsze uważał, że zapamiętał rzeczywisty obraz przyjaciela. Ale najwidoczniej pamięć nie była obiektywna, poddawała się emocjom. Okazało się, że zapomniał, jak ciemne były rude włosy Boba, że miał piegi, że kąciki ust wznoszą się ku górze, a oczy są niebieskie jak Morze Polarne. Tylko sylwetka pozostała bez zmian: szczupły, smukły, szeroki w ramionach. Do twarzy mu było w mundurze. Siedzieli przy kominku. Bob zapomniał o podaniu drinków. On także robił remanent wspomnień. Czy pamięta wszystko?- Zniknąłeś jak kamfora - powiedział w końcu.- Ja? To ty! Pisałem list za listem, ale żaden ...
... do ciebie nie dotarł.- Możliwe, byłem ciągle w podróży, wiesz...- Tak, obaj podróżowaliśmy.- Widziałeś się już z Sally po powrocie?- Na przyjęciu świątecznym.- Racja. Zapomniałem. Zaprosiła cię wtedy na dzisiejszy wieczór.- Sally to wspaniała dziewczyna - Jim chciał to mieć za sobą.- Też tak uważam. Cieszę się, że się lubicie. Wtedy w szkole niezbyt za sobą przepadaliście.- Niezbyt, ale pamiętam, że już wtedy z nią chodziłeś.- A kiedy ty zamierzasz się ożenić? - znów ta stara śpiewka.- Nieprędko.- Miałbyś ochotę wrócić tu i zamieszkać?- Niewykluczone - odpowiedział niepewnie. - Ty też tu będziesz mieszkał?- Ciągle mi to kładą do głowy. Wygląda na to, że zacznę robotę z ojcem Sally w towarzystwie ubezpieczeniowym. Wszyscy twierdzą, że się nadaję.- A nie wolałbyś zostać na morzu?Bob poruszył się niespokojnie w fotelu, krzyżując swoje długie nogi.- Pływam już całe dziesięć lat i dorobiłem się niezłego stanowiska. Nie przyjdzie mi łatwo wrócić na ląd. Ale, jeśli Sally tego chce...- Ona chce, a ty?- Tak, ja też - Bob był agresywny, robił wrażenie rozdrażnionego. Po chwili dodał: - No, może nie aż tak...- Nie wiem, co w tym złego - być marynarzem. Przecież dobrze zarabiasz. Dlaczego Sally jest niezadowolona?- Znasz kobiety. Chcą cię mieć w pobliżu, żeby nie spuszczać z oka. Sally twierdzi, że nie czuje się mężatką, gdy jestem poza domem.- No więc, osiedlisz się tutaj?Bob ponuro przytaknął.- Tak, osiedlę się. Jakoś się do tego przyzwyczaję. Niech już tak zostanie. Podoba mi się rola ...