Nie ogladaj sie w stronę Sodomy
Data: 30.03.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: orfeusz, Źródło: SexOpowiadania
... głowy rodziny.- No, to ja też chyba tu zamieszkam.- Byłoby wspaniale. Dokładnie tak jak dawniej. Zabawne, poznałem najrozmaitsze dziewczyny, ale do żadnego faceta nie byłem tak przywiązany jak do ciebie. Fajnie byłoby mieć przynajmniej jednego kumpla w mieście. Do tenisa.- Tak.- Ale ty jesteś za dobry dla mnie. Jesteś zawodowcem, a ja latami nie grałem. Miło by było jednak znów trochę sobie pograć.Rozmarzył się. Jim poczuł namiastkę tryumfu. Bob wróci do niego tak łatwo i naturalnie, jak wtedy, gdy mu się oddał po raz pierwszy.- Jako chłopcy przeżyliśmy tu wiele pięknych chwil - powiedział w zamyśleniu Bob i spojrzał w ogień. Jim także wpatrywał się w płomienie. Tak, dokładnie tak samo było wtedy: płomienie, atmosfera ogniska. Tak, historia znowu się powtórzy. Jim był tego pewien.- Pięknie było - przysiągł sobie, że pierwszy nie wspomni o chacie.- Wiesz, czasami myślę, że byłoby dobrze, gdybyśmy razem poszli na studia. Ten pomysł z morzem nie był najlepszy, choć było fajnie. Zaciągnąłeś się na statek tylko ze względu na mnie, prawda?- Tak, to był jeden z powodów.- Nie sądzisz, że postąpiłem... postąpiliśmy niewłaściwie?Jim uporczywie wpatrywał się w ogień.- Nie - powiedział w końcu. - Postąpiliśmy tak, jak chcieliśmy. Dla ciebie było oczywiste, że chcesz zostać marynarzem, tak jak ja chciałem grać w tenisa. Nigdy nie byliśmy tacy, jak ci wszyscy ludzie tutaj, mieszczuchy... Poszliśmy w szeroki świat, a oni tego nienawidzą. Teraz wróciliśmy.Bob uśmiechnął się.- Jesteś jedyną ...
... osobą, która rozumie, dlaczego musiałem pójść w morze. Tak, postąpiliśmy słusznie. Ale czy to rzeczywiście dobry pomysł, żeby tu wracać? Potrafisz tu wrócić, zamieszkać w tym samym domu, z tymi samymi ludźmi, dzień po dniu, ciągle to samo, potrafisz?- Nie wiem. Po prostu nie wiem. Mnie oczywiście łatwiej. Mogę tu uczyć grać w tenisa, ale ty z pewnością nie możesz być marynarzem na lądzie. Uważam, że powinieneś postąpić tak, jak czujesz, że musisz.Mówiąc to, miał na myśli co innego. Bob westchnął.- Nie potrafię się na nic zdecydować.Jim chciał mu pomóc, ale nie wiedział, jak to zrobić.- Zaczekaj - powiedział - zaczekaj, aż się coś wydarzy. Zawsze się coś dzieje.Siedzieli w milczeniu przy kominku. Jim usłyszał dobiegający z pięterka przytłumiony płacz niemowlęcia. Dziecko Boba.- Co słychać u twojego ojca? - spytał wreszcie.- Umarł. Miesiąc temu.- Widziałeś go jeszcze za życia?- Nie.- Nie chciał się z tobą zobaczyć?- Ponoć postradał zmysły. Przez pięć ostatnich lat był obłąkany. Nic już nie pomagało, a poza tym, to ja nie chciałem go widzieć. Było mi wszystko jedno, czy umrze, czy nie - Bob mówił rzeczowo, bez cienia żalu.- Czy masz jakąś dziewczynę, Jim? - spytał znienacka.- Nie.- To do ciebie podobne. Zawsze byłeś nieśmiały wobec kobiet. Powinieneś sobie jakąś znaleźć. Skakanie z kwiatka na kwiatek męczy.- Może spotkam kogoś, kiedy już tu osiądę.- Będziemy wtedy obaj żonatymi facetami. Cholera, nigdy nie przyszło mi do głowy, że kiedyś do tego dojdzie.- Masz rację, nigdy.- A za ...