Rozterki cnotliwego Rafała cz. 1
Data: 09.04.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: StaryPiec, Źródło: Pornzone
... się autorytetem, a może wszyscy zauważą moje słabości do mężczyzn i ogłoszą mnie gejem?
B. Sportowa integracja
Od początku tygodnia rozpocząłem szkolne katechezy w gimnazjum i liceum. Wiktoria odstąpiła mi klasy bardziej męskie. Z prowadzeniem lekcji raczej nie mam kłopotu, chociaż niektórzy chłopcy, zwłaszcza ci z gimnazjum bywają niesforni. Muszę wtedy udawać srogiego nauczyciela, co biorąc pod uwagę mój charakter, nie przychodzi mi łatwo.
Wiktoria jest samotną osobą i całe swoje życie poświęca młodzieży. Jej praca nie ograniczała się więc do standardowych lekcji religii, ale stały się już tradycją wycieczki grup katechetycznych, gdyż jak twierdziła: „Dopiero tam można się z młodymi ludźmi zintegrować, poznać ich problemy i pomóc w ich rozwiązaniu”. Okazja do takiej integracji nadarzyła się już niedługo po moim przybyciu. Wiktoria organizowała bowiem imprezę weekendową dla młodzieży gimnazjalnej „Powitanie wiosny”.
„Rafał, proboszcz zgodził się zwolnić ciebie na najbliższą sobotę i niedzielę. Pojechałbyś z nami na dwudniową wycieczkę turystyczną. Twój udział będzie bardzo cenny, bo młodzież, która z nami jedzie jest w trudnym wieku i przydałby się im autorytet moralny.” – „Pani Wiktorio, mam nadzieję, że sprostam zadaniu.” – odpowiedziałem chyba niezbyt zdecydowanym głosem, bo wywołałem reakcję Wiktorii. – „Jestem pewna, że sobie radę dasz, zwłaszcza w stosunku do chłopców, bo przecież jeszcze nie tak dawno sam byłeś w ich wieku i przeżywałeś podobne ...
... problemy.” – Nie wiem, czy było to takie przekonywujące, gdyż Wiktoria nie mogła wiedzieć, że moja młodość nie była typowa i nie mogłem zdobyć wielu doświadczeń charakterystycznych dla tego wieku. Zrobiłem więc dobrą minę do złej gry.
W sobotę rano wyjechaliśmy pociągiem poza miasto. Pod opieką mieliśmy kilkunastoosobową grupę młodzieży gimnazjalnej. Zająłem się oczywiście grupką chłopców. Jak się okazało, nie była to zgrana paczka, tylko chłopcy o różnych charakterach. Dominowało dwóch urwisów, których wskazała mi już na początku Wiktoria: „ Rafał, zwróć szczególną uwagę na Piotrka i Olka, żeby czegoś nie spsocili. Z pozostałymi, zwłaszcza z Grzesiem i Jasiem, nie będziesz miał żadnych kłopotów, bo to są chłopaki z dobrych domów. Wymieniając te dwa ostatnie imiona wyraźnie się uśmiechnęła, co wskazywało, że darzy ich sympatią.
Zamieszkaliśmy w ośrodku wypoczynkowym, położonym nad jeziorem. Był on dość dobrze wyposażony w akcesoria sportowe, bo w sezonie letnim często zamieszkiwali tu sportowcy. Było też boisko, na którym mogli trenować zarówno koszykarze, jak też siatkarze i piłkarze nożni. Stanowiło ono dużą atrakcję dla tych młodych, którzy chcieli się wyszaleć, bo szkoła nie była niestety aż tak dobrze wyposażona. „Proszę księdza!” - zaczepił mnie Olek - „Czy możemy sobie trochę pograć na boisku?” - „Tak, ale później, bo czeka na was posiłek na stołówce”. Nikt nie oponował, lecz po spóźnionym obiedzie wszyscy wyszliśmy na boisko.
„Proszę księdza, może zrobimy turniej w ...