1. Wakacje u Cioci na wsi


    Data: 13.04.2020, Autor: fantasta, Źródło: Lol24

    ... satysfakcję. Ona z tego, że w końcu z niej zszedłem, a ja, że pojawiła się realna szansa zobaczenie tych wspaniałych piersi, nóg a może i nawet tyłka.
    
    - Jak oszukiwałaś? – zapytałem.
    
    Ciotka wymownie wskazała na karty.
    
    - Są znaczone?
    
    Przytaknęła. Wziąłem do ręki karty i zacząłem je dokładnie oglądać. Była to stara talia, z pewnością miała kilka lat. Pośród plamek, zagiętych rogów i zadrapań dało się dostrzec niewielkie kropki i kreski. Tylko ślepiec by ich nie widział. Jak wiedziało się jak i gdzie patrzeć to jasne było, iż każda figura oznaczona jest kreską a każda cyfra kropką. Zapewne trochę zajęłoby odszyfrowanie i nauczenie się systemu.
    
    - Należały do Krzyśka… on nie cierpiał przegrywać.
    
    Wspomnienie nieżyjącego męża na chwile zagęściło atmosferę. Byłbym w stanie zrezygnować z rewanżu i niezwykle ciekawej rozrywki, ale w sekundę później ciotka udowodniła, że czas żałoby ma już za sobą.
    
    Zniknęła za drzwiami i po chwili wróciła z kolejnymi butelkami i nową talią kart. Dosłownie nową. Opakowanie było fabrycznie zapakowane w folię, a karty w środku, w porównaniu do tych starych, były śnieżnobiałe, śliskie i bardzo sztywne.
    
    - Myślisz, że ci pójdzie łatwo? Nie licz na to, że cokolwiek zobaczysz! – ciotki głos był zawadiacki. Ona nie chciała ze mną grać, ona mnie wręcz wyzywała.
    
    Ustaliliśmy zasady i ceny naszego odzienia. Mieliśmy po ponad pięćdziesiąt żetonów i po stracie wszystkich można było zastawić dowolną część garderoby za dziesięć żetonów. ...
    ... Szybko policzyłem, że ciotka ma na sobie dwa buty, spódnicę, bluzkę, stanik i zapewne majtki. Dawało to w sumie ponad sto dwadzieścia żetonów do wygrania. Wszystko to, by zobaczyć ciocię Krzysię całą nagą. Jakoś nie brałem pod uwagę możliwości przegranej.
    
    Rozpoczęliśmy grę. Graliśmy nietypową i tak naprawdę wysoką stawkę, staraliśmy się nie popełniać błędów. Skupieni, uważni i zapatrzeni w siebie zaczynaliśmy rozumieć, czym może skończyć się ta gra, a ja zrozumiałem, czym jest prawdziwy poker. Napięcie w powietrzu zaczęło rosnąć. Nie kryłem się już z momentami, kiedy wpatrywałem się w jej piersi, nogi czy usta. Mój członek, jakby przeczuwał okazję, co jakiś czas dawał znać o sobie podnosząc się i napierając w moje szorty. Nie zamierzałem bardzo tego kryć i jestem pewien, że ciotka to widziała, jednak jako wytrawny gracz, nie dała tego po sobie znać.
    
    Wiedziałem, że ciotka mnie chce, ja też jej chciałem, ale żadne z nas nie zamierzało łatwo oddać skóry. Było to jakby każde z nas chciało zjeść ciastko i mieć ciastko.
    
    Po kilkunastu rozdaniach zaczynało się robić nudno. Ciotka może i zdobyła przewagę, ale sięgała ona najwyżej dziesięciu, może piętnastu żetonów. Jednak tak jak wcześniej powiedziała, w pokerze ważna jest cierpliwość, a ja przypomniałem sobie zdanie jednego z mistrzów: "poker to gra jednego rozdania” tak więc cierpliwie czekałem na moje rozdanie.
    
    Trzy damy z ręki. Grając talią od siódemek to naprawdę dobre rozdanie. Delikatnie podbiłem, ciotka wyrównała, ja ...
«12...678...34»