Majorka
Data: 12.06.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: anonim, Źródło: Fikumiku
... "Ojciec" miał około 45 lat, wyglądał na kogoś dobrze sytuowanego i nieprzyjemnie pewnego siebie. Miał na sobie drogie sportowe ubranie i zachowywał się od pierwszej chwili, jakbyśmy się znali już od dawna. "Syn" był już o wiele bardziej interesującą osobą. Miał być może 17 lub 18 lat. Był o połowę głowy mniejszy niż ja i wyglądał niezbyt zdrowo, był blady i miał nieco zapadnięte policzki. Zapewne źle zniósł lot. Nosił ten rodzaj drogich i obszernych ciuchów, które młodzież uważa teraz za szczególnie modne. Szczególnie jednak rzucał się w oczy bardzo chłodny stosunek, jaki miał do swego ojca. Ustąpiłem im miejsca w szoferce terenowego wozu, a sam usiadłem na pace. Kiedy Diego podążał w zupełnie wariacki sposób na północno-zachodnią część wyspy, ja wystawiłem twarz na działanie śródziemnomorskiego słońca. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, zostałem w żywiołowy sposób przywitany przez Juanitę i przeszedłem do przebudowanych stajni, wprowadzić się do pokoju, który zawsze będąc tam zajmowałem. Całość składała się z trzech budynków. Głównego domu, w którym oprócz mieszkania Juanity, znajdowała się sala jadalna i salon, wyposażony w telewizor, przebudowanych stajni z dwoma pokojami i jezcze jednego budynku, w którym mieściły się dalsze trzy apartamenty. W czasie, kiedy ja rozpakowywałem swoje rzeczy, ojciec z synem poszli do budynku, stojącego obok. Poza porami posiłków, rzadko ich widywałem. Miałem wrażenie że spędzali oni większość czasu w swoim apartamencie. Juanita w ...
... międzyczasie powiedziała mi, że chłopak przeszedł ciężką chorobę i przyjechał tu z ojcem, żeby nieco odpocząć. W zasadzie byłem szczęśliwy, że nie miałem z nimi zbyt wiele do czynienia i spędzałem czas na długich wędrówkach wzdłuż wybrzeża i po górach lub wylegiwałem się na słońcu na wąskim pasie piaszczystej plaży. Dopiero trzeciego dnia, podczas śniadania zauważyłem, że coś się tutaj nie zgadza, lub jest co najmniej dziwne. Zjadłem lekkie śniadanie składające się z muesli oraz filiżanki kawy i przeszedłem na taras aby zapalić papierosa, natomiast ojciec i syn zasiedli do obfitego śniadania w zimnej jadalni. Zamyślony zaciągałem się dymem z papierosa, rozkoszując się ciepłymi promieniami porannego słońca, usilując się zrelaksować, kiedy dobiegły mnie coraz głośniejsze odgłosy dyskusji z jadalni. Trwała tam gorąca wymiana zdań między nimi. Nie mogłem się zorientować o co w niej chodzi, usłyszałem jedynie wołanie syna: - Możesz mnie kupić, ale i tak nie będę twoją własnością. Krótko potem coś zostało stłuczone i syn wybiegł z pokoju, znikając w najdalszej części ogrodu. Słychać było, jak ojciec przeprasza Juanitę za niepotrzebną pracę, którą jej zadał. Za chwilę również i on wyszedł na taras, stanął obok mnie i odpalił papierosa. - Tak, tak, ta dzisiejsza młodzież... - powiedział uśmiechając się i odszedł. Ja tymczasem zacząłem zastanawiać się nad znaczeniem zdania "Możesz mnie kupić, ale i tak nie będę Twoją własnością". Nie brzmiało to jak podstawa do zdrowych rodzinnych stosunków, ...