-
Kropla Łez
Data: 17.06.2020, Autor: Miye, Źródło: Lol24
... twarzy zastąpiło początkowo niedowierzanie, a potem prawdziwa ulga. Wszyscy uważali mojego brata za hultaja i nieudacznika i chyba tak naprawdę nikt nie wierzył, że uda nam się spłacić długi. Grzecznie podziękowałam za gościnę i pożegnałam się z gospodynią. Zostało mi jeszcze trochę gotówki i mimo, że wydawało się to w mojej sytuacji absurdalną rzeczą, wiedziałam, co z tymi pieniędzmi zrobię. ~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~ Koło południa weszłam do pomalowanej na biało, sprawiającej niemal sterylne wrażenie, szpitalnej sali. Julka miała na sobie flanelową, rozpinaną piżamę w żółte, drobne kwiatki. Wyglądała bardzo blado i smętnie, w moich oczach z każdym dniem coraz gorzej. Siedziała na łóżku i czytała książkę. Kiedy zorientowała się, że ktoś przyszedł podniosła znad niej głowę. Uśmiechnęła się do mnie łagodnie. - Jak się czujesz słoneczko? – zapytałam wesoło podchodząc do niej. Nie była ode mnie dużo młodsza, a jednak od zawsze się nią opiekowałam, a ona przyjmowała to z uśmiechem, jak prawdziwy dar niebios. Ogólnie zawsze była bardzo pogodna i wesoła, zdecydowanie bardziej niż ja kiedykolwiek potrafiłabym być. - Dobrze – powiedziała swoim cichym, słabym głosem. – Bardzo chciałabym wrócić do domu. - Niedługo – powiedziałam jak zwykle okłamując siostrę. – A teraz mam coś dla ciebie. Rozpięłam swój granatowy, wysłużony plecak i wyjęłam z niego blok rysunkowy w twardej oprawie i suche pastele. Oczy Julki rozbłysły. Zatańczyły w nich wesołe iskierki. Na policzki wpełzł ...
... delikatny rumieniec. Zawsze uwielbiała malować. Uśmiechnęłam się do niej pogodnie, a ona odpowiedziała mi pełnym entuzjazmu i dziecięcej radości uśmiechem. Resztę popołudnia spędziłyśmy na wspólnym malowaniu, a ja nie potrafiłam wyobrazić sobie przyjemniej płynących chwil. ~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~ Po szesnastej znalazłam się w mieszkaniu Marty. Przyjaciółka natychmiast zaczęła mnie o wszystko wypytywać, a ja nie miałam najmniejszej ochoty o tym rozmawiać. Usiadłyśmy u niej w pokoju, a ona zaczęła przetrząsać swoją szafę. - Poczekaj Emila! Zaraz znajdę coś idealnego dla ciebie – oznajmiła entuzjastycznie skacząc dookoła mnie jak mały króliczek. Przyglądałam się jej siedząc na łóżku, jak wyciąga coraz to nowe ubrania z szafy powiększając jedynie rosnącą na fotelu bezładną stertę. - Wiesz Martuś, nie sądzę, żeby ich tak naprawdę obchodziło w co jestem ubrana… - powiedziałam delikatnie, nie chcąc urazić przyjaciółki. Odwróciła się do mnie gwałtownie. Na jej twarzy malowało się przerażenie. - Ich?! – zapytała. – Robisz to więcej niż z jednym?! Roześmiałam się, tak absurdalnie to dla mnie zabrzmiało. Zresztą, co za różnica... - Nie Martuś, robię to z jednym, a właściwie jeszcze tego z nim nie robiłam, zapłacił mi za zrobienie sobie laski… - Więc czemu mówiłaś w liczbie mnogiej? – zapytała wracając do przekopywania szafy. - Bo jest ich dwóch – westchnęłam – tyle, że ten drugi najwyraźniej załatwia za Sebastiana wszystkie interesy. - Sebastian? – zapytała ...