-
Kropla Łez
Data: 17.06.2020, Autor: Miye, Źródło: Lol24
... ”Load up on guns and bring your friends. It’s fun to lose and to pretend. She’s over bored and self assured. Oh no, I know a dirty word.” Dopiero po chwili zorientowałam się gdzie ja właściwie jestem i, że muzyka wydobywa się z telefonu komórkowego śpiącego obok Rafała. Chłopak spał w najlepsze. Podniosłam się ze swojego materaca i ukucnęłam przy nim potrząsając go za ramię. Otworzył oczy, spojrzał na mnie, a potem jakby oprzytomniał. Błyskawicznie sięgnął po leżący przy materacu telefon, który dzwonił już drugi raz. Natychmiast odebrał. Po krótkiej, wyraźnie niezbyt miłej rozmowie, odłożył komórkę i zaczął przeklinać. Usiadł na materacu. Popatrzył na mnie wzrokiem zbitego psa. - Emilko, muszę cię przeprosić – powiedział smętnym, zaspanym głosem. – Dzwonił Sebastian, jest zły, że mnie nie ma. Jest już po dziewiątej, poradzisz sobie? Uśmiechnęłam się do niego ciepło, byłam mu naprawdę wdzięczna, za to, że się mną zaopiekował poprzedniej nocy. - Oczywiście, że sobie poradzę, zawsze sobie radzę, zapomniałeś? – zapytałam wesoło. Rafał odwzajemnił mój szczery uśmiech. Pozbieraliśmy się szybko i odprowadził mnie na przystanek autobusowy. Pogoda była w dalszym ciągu paskudna. Świat opanowała szaruga, w twarz co chwilę uderzały mnie porywiste podmuchy wiatru. - Emilko, możesz być jutro o siedemnastej w Galerii Krakowskiej? – spytał mnie chłopak, jakby nagle z czegoś zdał sobie sprawę. – Sebastiana nie będzie, ale we wtorek czeka cię "sprawdzian” – oznajmił niechętnie ...
... – i musisz mieć jakieś lepsze ubranie… - Przecież potrafię się ubrać elegancko – zaprotestowałam. - Nie aż tak elegancko – roześmiał się Rafał. – Poza tym musimy rozwiązać kwestię telefonu. Przyjdziesz? - Skoro nie będzie Sebastiana, to mogę zabrać przyjaciółkę? – zapytałam nieśmiało, byłam pewna, że Marta będzie zachwycona, chociażby dla samej satysfakcji zaspokojenia swojej próżnej ciekawości. - Pewnie – uśmiechnął się zawadiacko – a ładna ta przyjaciółka? – zapytał szczerząc zęby. - A idź ty – roześmiałam się wsiadając do autobusu, który właśnie podjechał na przystanek. - Do zobaczenia jutro – zawołał za mną, zanim zamknęły się przeszklone drzwi pojazdu. ~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~ Kiedy wysiadłam z autobusu zaczynało padać. Bardzo nie lubiłam takiej wietrznej, mżystej pogody. Szybkim krokiem weszłam do naszej kamienicy. Kiedy stanęłam pod drzwiami niewielkiego mieszkania usłyszałam rozwścieczony głos Marka. Z jakiegoś powodu krzyczał na swoją dziewczynę, a ona histerycznie płakała. Przez chwilę zastanawiałam się czy wejść do środka, ale po namyśle zrezygnowałam. Po chwili znowu znalazłam się na zewnątrz, a zimny, jesienny wiatr targał moimi włosami i płaszczem. Padało coraz mocniej. Wielkie krople deszczu uderzały o puste ulicy, rozbryzgując się na wszystkie strony. Uśmiechnęłam się do siebie, jak wariatka. Przyszło mi do głowy, że lubię deszcz, bo w deszczu nie widać łez. Dwadzieścia minut później suszyłam się w pokoju Marty. Moja przyjaciółka przecierała ...