-
Kropla Łez
Data: 17.06.2020, Autor: Miye, Źródło: Lol24
... zabrał mi go z ręki, a potem schylił się po drugi, stojący koło Marty. Chwilę później chodziliśmy już labiryntem podziemnego parkingu Galerii. Blondyn zatrzymał się przy czarnym Volvo z przyciemnianymi szybami. Wrzucił do bagażnika nasze ciężkie plecaki. Podałyśmy mu kurtki. - To samochód Sebastiana – odpowiedział na moje pytające spojrzenie, uśmiechając się ponuro. – Jeżdżę nim czasem, kiedy on chce wypić, albo jak go nie ma. Ułożył nasze płaszcze na tylnym siedzeniu, a potem starannie zamknął auto. Wróciliśmy do barwnego, wypełnionego oglądającymi wystawy ludźmi centrum handlowego. - Bogaty ten twój facet – szepnęła do mnie konspiracyjnie Marta, kiedy mijałyśmy zawiły labirynt podziemnego parkingu. Popatrzyłam na nią wrogo, ale nic na to nie odpowiedziałam. Wiedziałam, że nigdy nie mogłabym pomyśleć o Sebastianie w kategoriach "mój facet”. Wątpiłam nawet, czy kiedykolwiek byłabym w stanie go polubić. Przypomniało mi się, co dwa dni wcześniej powiedział mi Rafał. "On nie ma przyjaciół” brzmiały słowa chłopaka, a ja ani odrobinę nie byłam zdziwiona dlaczego. W każdym razie tak długo, jak długo zamierzał mi płacić, mogłam go uważać po prostu za swojego szefa i wcale nie musiałam go przy tym lubić. Za to czułam coraz większą sympatię to wiecznie uśmiechniętego Rafała. Najpierw poszliśmy po telefon. Blondyn bez mrugnięcia zapłacił za zestaw startowy na kartę, co zdziwiło mnie najbardziej, wcale nie wybrał najtańszego. Potem zaczął się raj dla Marty. Rafał ...
... nieprecyzyjnie wytłumaczył, że szukamy ubrań na kolację w restauracji, więcej nie potrafił powiedzieć. Zwiedziliśmy przynajmniej dwadzieścia różnych sklepów, a ja wybór pozostawiłam całkowicie w rękach Marty. Wreszcie, po prawie trzech godzinach, skończyliśmy z długą tuniką w brązowo-kremową kratę, ciemnobrązowym jesiennym płaszczem, wysokimi, skórzanymi oficerkami, zamszową torebką i delikatną, jasną bielizną w złociste wzory. Blondyn był wyraźnie usatysfakcjonowany, a ja bałam się spojrzeć nawet na ceny ubrań, biorąc pod uwagę sklepy, w których robiliśmy zakupy. Mimo bardzo zadowolonej miny Rafała i wręcz oczarowanej Marty, czułam się nieprzyjemnie i nieswojo. Nie potrafiłam zapomnieć w jakim celu kupujemy te wszystkie rzeczy. Po skończonych zakupach chłopak zaprosił nas na kawę. Atmosfera była naprawdę wesoła i przyjazna. Rafał okazał się być bardzo miłym, zwyczajnym chłopakiem. Żartował i śmiał się razem z nami. Pożałowałam, że to nie on jest na miejscu Sebastiana. Kiedy tak siedzieliśmy nad gorącymi kubkami z kawą, blondyn rozpakował telefon, włożył do niego kartę i wpisał mi numer do siebie i swojego szefa, potem spisał sobie mój i dopiero wtedy wręczył mi telefon, mówić, że mogę z nim robić co chcę. Potem Marta, niby to w żartach, wyciągnęła numer do niego. Bawiłam się coraz lepiej, zupełnie zapominając dlaczego się tu znalazłam. Było koło dziewiątej, kiedy Rafał zaproponował, że odwiezie nas do domu. Z jakiejś przyczyny poczułam, że nie chcę, żeby wiedział gdzie ...