-
Kropla Łez
Data: 17.06.2020, Autor: Miye, Źródło: Lol24
... Odwróciłam od blondyna wzrok, on jednak ani drgnął. Po chwili do mieszkania, jak burza wpadł Sebastian. Jego przystojną twarz wykrzywił grymas gniewu. Jednym, sprawnym ruchem wypchnął Rafała z pokoju, zamykając za nim drzwi. Usłyszałam odgłos uderzenia. - Czy ty do kurwy nędzy nie rozumiesz co znaczy "nie przychodź dzisiaj”?! – warknął gniewny głos Sebastiana. - Ja… - zaczął w odpowiedzi Rafał, ale nie powiedział nic więcej. Usłyszałam jak frontowe drzwi otwierają się, a później zamykają. Po chwili do pokoju wrócił Sebastian. Rzucił na stół nową paczkę prezerwatyw. Sprawnie rozwiązał mi ręce i wyjął ze mnie wibratory. Potem posadził mnie obok siebie, otulił wiszącym na oparciu kanapy kocem i przytulił do siebie mocno. Czułam się paskudnie. Wtuliłam się bardziej w ramiona znienawidzonego mężczyzny. Po policzku spłynęła mi ciepła, słona kropla łez. - Przepraszam – wyszeptał w moje włosy – cholernie cię przepraszam. ~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~ Sama nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Zmęczenie najwyraźniej jednak zwyciężyło nad rozżaleniem i upokorzeniem. Obudziłam się otulona śnieżnobiałą, atłasową kołdrą. Rozejrzałam się po utrzymanej w szarej tonacji sypialni. Leżałam sama w wielkim łóżku Sebastiana, a jego samego nigdzie w pobliżu nie było. Zerknęłam na stojący przy łóżku budzik. Dochodziła ósma. Jęknęłam. Znowu spóźnię się do szkoły! Wstałam szybko, wzrokiem szukając swoich ubrań. Leżały poskładane na krześle. Przyjrzałam się brązowym sztruksom. Uznałam, że tak mogę ...
... pokazać się w szkole, więc nie muszę zahaczać o dom, jeżeli się pospieszę, ominę tylko pierwszą lekcję. Czemu każdy pieprzony dzień musiał zaczynać się językiem polskim?! Pospiesznie włożyłam na siebie ubranie i przemknęłam się do łazienki. Spięłam włosy spinką na czubku głowy, tak, że niesfornie się spod niej wymykały, ale na nic lepszego nie miałam w tej chwili czasu. Starannie zmyłam z twarzy ciepły, utrzymany w wiosennych barwach, makijaż. Nie miałam ze sobą plecaka, ale lepsze były pretensje nauczycieli o brak zeszytów niż całkowita nieobecność. Chciałam jak najszybciej wyjść z mieszkania, ale zatrzymałam się zaskoczona na widok siedzącego przy kuchennym blacie Sebastiana. - Dzień dobry – przywitałam się najpogodniejszym głosem, na jaki potrafiłam się zdobyć. - Część – odezwał się jak zwykle chłodnym i beznamiętnym tonem. – Podwieźć cię gdzieś? Tym pytaniem zupełnie mnie zaskoczył. Spojrzałam na niego szeroko otwartymi ze zdumienia oczami. Szybko jednak oprzytomniałam i przecząco pokręciłam głową. - Dziękuję – odparłam grzecznie. – Dam sobie radę. Nie chcę ci robić problemu. Uśmiechnął się do mnie ponuro. - I tak jadę do pracy – oznajmił tylko. – Chodź. ~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~ Chwilę później siedziałam na przednim siedzeniu czarnego volvo. Sebastian podwiózł mnie na parking pod szkołą. Przez całą drogę nie odezwał się do mnie ani słowem. Odpowiadało mi to, ani trochę nie miałam ochoty na rozmowę, a już na pewno nie z nim. Kiedy wysiadłam z samochodu, ...