Malta 2 - Magia nocnej fali
Data: 25.06.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: gadaman, Źródło: Pornzone
... sobie?
- Chętnie opowiem ci, ale nie teraz. Szef patrzy. Postawię ci teraz jedno piwo. Kończę za jakieś 30 minut. Wtedy będziemy mogli pogadać chwilę.
- Jestem za, będę tu czekać. - W sumie to nawet nie wiedziałem czy chcę się gdzieś ruszyć. Do pokoju nie bardzo miałem ochotę wracać. W końcu nie wiem, co mnie tam zastanie i jak zareaguję na widok Michała po tym, co się stało.
Czas szybko mijał, ja dopiłem kolejne piwo, te ostatnie było mocniejsze niż te poprzednie i w sumie straciłem rachubę, nie wiem w sumie ile już wypiłem tych piw, do tego paczka papierosów już mi się kończyła. Nagle podszedł do mnie ten kelner, na którego czekałem.
- To jak możemy iść?
- Tak już się zbieram. Niestety kończą mi się papierosy i musimy poszukać jakiegoś sklepu. - Powiedziałem do niego szybko zbierając swoje rzeczy. - A gdzie chcesz teraz iść?
- Może przejdziemy się bulwarem jest jeszcze młoda godzina, a teraz nie ma upału więc możemy spokojnie pospacerować.
- A jak masz na imię? - Spytałem się kelnera, jak dotąd jeszcze się nie przedstawił. - No i miałeś coś powiedzieć o sobie.
- Jestem Mikołaj Petrović i pochodzę z Czrnogóry.
- Ja jestem Dorian Sapiecha.
- O matko, a jak to się wymawia? Dorien Sempchie czy jak?
- Oj nie, nie próbuj nawet. Nasz język nie jest ani łatwy ani przyjemny dla obcych uszu.
- A co tu robisz? - Spytałem się Mikołaja.
- Pojechałem zwiedzać świat. Najpierw z Czarnogóry wyjechałem do Anglii, ale tam przygnębiała mnie pogoda, choć ...
... zarobki były całkiem miłe. Po trzech latach wyjechałem i na początku roku przyleciałem na Maltę. Powiedzmy, że chciałem trochę się wygrzać. A ty co tu robisz?
- Hmm, ja tak jak ty spędzam tu urlop i staram się wygrzać zanim wrócę na północ.
Dobrze nam się ze sobą rozmawiało, nie wiem ile przeszliśmy tym bulwarem, ale szum rozbijających się fal o skalisty brzeg był jakoś dziwnie melancholijny i majestatyczny zarazem. W nocnym mroku morze wydawało się znikać i jakby nie istnieć. Przypominało o sobie tylko gdy biała piana rozbijała się o skały i światło księżyca delikatnie muskało wierzch fal.
W tej scenerii Mikołaj poprowadził mnie w stronę ścieżkę, którą w tym mroku ledwo było widać. Biegła ona pomiędzy skąpymi krzewami. Mikołaj powiedział tylko, że będę zauroczony tym co zobaczę.
To miejsce ponoć nazywało się jaskinią zakochanych i zejście do niej było kłopotliwe, zwłaszcza gdy fale obmywały prowizorycznie wykute schody w skale. Mikołaj prowadził mnie w to miejsce twierdząc, że na pewno nie znajdę go w przewodniku, a warto jest tu zajrzeć, zwłaszcza o tej godzinie gdy tylko jest pełnia. Oczywiście, że nie byłem w ciemię bity i zdawałem sobie sprawę, po co mnie może ciągnąć w ciemne odludne miejsce. Liczyłem tylko, że nie zamierza sprzedać mojej nerki, albo minie całego do jakiegoś domu publicznego w Niemczech.
Gdy dotarliśmy na miejsce, kazał zamknąć mi oczy i nie podglądać. Prowadził mnie pochylonego przez kilkanaście kroków, o mało się nie przewróciłem, ale ...