1. Gwałtowny sen Małgorzaty


    Data: 10.07.2020, Autor: ErmonTwilight, Źródło: Lol24

    ... Strasznie tu, nocą. – Zakończył, wskazując laską na zbliżającą się karetę.
    
    Małgorzata przyjrzała się dokładnie. Ze zdumieniem stwierdziła, że kareta zaprzęgnięta jest w cztery wielkie labradory. Kochała psy, więc po chwili tarmosiła za ucho każdą z bestii. Te machały z rozkoszą ogonami, z niecierpliwością oczekując dalszych pieszczot.
    
    - Moje malutkie, kochane – mówiła Małgorzata, kompletnie nie zwracając uwagi na rozmiar zwierząt. Gdy już wystarczająco wypieściła każde ze stworzeń, obdarowując właściwą dawką ciepła, dała się namówić na zajęcie miejsca w karecie. Oczywiście nie omieszkała uprzednio sprawdzić, czy pojazd nie będzie dla niech za ciężki, a obroże za ciasne. Koniec końców starcowi udało się ją przekonać.
    
    Pomknęli tak szybko, że wyglądanie z okna nie miało sensu. Zresztą, sama podróż nie trwała długo. Nim bowiem Małgorzata zdążyła się rozejrzeć po wnętrzu karety, dotarli do niewielkiego, drewnianego grodu, otoczonego palisadą. Nie tak wyobrażała sobie bindugę. Całe szczęście, choć czasami marzyła o spędzeniu nocy w szałasie. Niekoniecznie jednak dzisiaj.
    
    Powiedziona do jednego z domów, Małgorzata przestąpiła próg. Wnętrze było miłe i zachęcało do wejścia. Zaraz potem otrzymała kielich wybornego wina i zaproszenie na kolację. Nie czuła głodu, bo kto czuje głód w takiej chwili? W popołudniowy, słoneczny poranek pełen deszczu przed śniadaniem…
    
    Przyglądała się sześciu synom starca, którzy uwijali się z przygotowaniem wieczerzy. Właściwie każdy z nich ...
    ... był w jej typie, choć różnili się między sobą. Uśmiechała się tylko, widząc przebłysk nagiego skrawka ciała. A to pokrytej włosem piersi. A to przedramienia. A to gładkich pleców, gdy jeden pochylił się po drewno. Pożądanie rosło w niej samoistnie.
    
    - Moja pani, przygotowaliśmy kąpiel – powiedział starzec. – Wybacz, że muszę cię na jakiś czas opuścić, lecz muszę się udać na obrady ze starostą. Wrócę za kilka godzin, a do tego czasu, dotrzymają ci towarzystwa moi synowie. Przy nich, moja pani, będziesz bezpieczna – rzekł z troską w głosie i ucałował delikatny grzbiet jej dłoni, po czym oddalił się szybko.
    
    - W to nie wątpię – szepnęła Małgorzata, opróżniając kielich.
    
    – Tylko… Czy oni będą bezpieczni ze mną? – Pomyślała, rzucając okiem na uśmiechniętych młodzików i lubieżnie oblizała usta.
    
    - Możesz dolać? – zapytała najbliżej stojącego mężczyznę. Podszedł i skinąwszy głową napełnił kielich. Wąska, dopasowana do ciała koszula z dużym rozcięciem, odsłaniała aż zbyt wiele. Zapragnęła dotknąć i wysunęła dłoń.
    
    - Nie bój się – wyszeptała w odpowiedzi na pytające spojrzenie młodzieńca, po czym dotknęła jego ramienia. Uśmiechnęła się i powiodła po nim palcami. Zmoczyła usta w winie i zrobiło jej się bezczelnie błogo. – Co z kąpielą?
    
    - Już przygotowana – odpowiedział jeden z braci, chyba najstarszy, wskazując dłonią na drzwi w głębi korytarza. Ten, który podał jej wino, podał również dłoń. Małgorzata wsparła się na niej i udała wraz z nim w kierunku łaźni. Uśmiechnęła się ...
«1...345...»