1. Gwałtowny sen Małgorzaty


    Data: 10.07.2020, Autor: ErmonTwilight, Źródło: Lol24

    ... Nawet we śnie. Jej ciepłe serce bolało na samą myśl o przemocy. Chyba, że chodziło o łóżko…
    
    Powoli odkleiła się od ściany i oddaliła o kilka kroków. Głosy z pokoju nie dobiegały już do niej. Wzięła kilka głębszych oddechów i ruszyła w kierunku holu. Nim doszła do schodów spostrzegła, że stolik z niedopałkiem zniknął. Jego miejsce zajęło wielkie jacuzzi. Nie było również foteli.
    
    Z ulgą dotknęła stopą skały. Zapomniała o spodniach, butach i pistoletach. Poczuła się wolna i bezpieczna, zerkając na spłoszone ruchem ryby. Dotarła do plaży i wdrapała się na wydmę, po czym usiadła na jej szczycie i spojrzała na ocean. Budynek stawał się bledszy z każdą chwilą. Zlewał się kolorem z powierzchnią przeciętej białymi bruzdami fal wody. W końcu zapomniała, że był tam jeszcze przed chwilą.
    
    Mistrz nauczył ją kontrolować sen.
    
    Kiedyś obudziłaby się przed tym strasznym pokojem. Mokra i przestraszona. Teraz kilka głębokich oddechów, pozwalało na uspokojenie nerwów i wyjście z każdej opresji. Tak samo rozwiązywała spory. O dziwo, w snach można się kłócić jedynie z idiotami. Nie da się w śnie spotkać człowieka, który przejawiałby większą inteligencję. A przynajmniej ona tak uważała. Tak samo, jak i pamięć do twarzy, mijanych na jawie. Nawet, gdy zdarzało się jej śnić o bliskiej osobie. Wiedziała dokładnie, kim ona jest lecz nie pamiętała, czy facjata była wyraźna.
    
    Gdy otworzyła szerzej oczy, zobaczyła jezioro, w którym rano moczyła nogi. Ruszyła w jego stronę i po chwili ...
    ... zanurzała dłonie, przecinając gładkie lustro. Zmoczyła twarz i przymknęła oczy. Czekała, aż słońce osuszy rozgrzane policzki.
    
    Z zadumy wyrwał ją cichy głos. Odwróciła się.
    
    - Nie chciałem cię przestraszyć, dobra wróżko – odezwał się niski starzec, ubrany w białą szatę.
    
    - Nie jestem wróżką. – Małgorzata przecząco pokiwała głową. – I nie przestraszyłeś mnie.
    
    Starzec ukłonił się.
    
    - Ależ jesteś wróżką. Co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości, moja pani.
    
    - Różnie mnie nazywano, ale chyba jeszcze nigdy wróżką – roześmiała się Małgorzata.
    
    - Jesteś, pani, wróżką tego snu. Prawdziwą władczynią naszej krainy. Nie mogę się mylić – szepnął starzec, ponownie kłaniając się w pas. Opierał się o laskę z wielkim diamentem u szczytu.
    
    - Taki też chcę mieć – pomyślała Małgorzata. Zaraz potem pomyślała sobie, że klejnot wcale nie jest jej potrzebny. Wręcz gardziła próżnością, nie przywiązując wagi do wartości. Z rozmyślań o wartościach dóbr, ponownie wyrwał ją starzec.
    
    - Pani pozwoli, że zaproponuję opiekę na czas nocy. Ja i moi słudzy, będziemy bardzo radzi tak znakomitym towarzystwem. A i bezpieczniej znacznie w bindudze, niż nad brzegiem jeziora. Bo za dnia piękne i bezpieczne, choć dość głębokie. W nocy zaś… - mruknął, krzywiąc się przy tym. – Nocą nie wolno tu przebywać. Bo dopiero wieczorem plugastwo wyłazi na wierzch, jakby za dnia wstydziło się swego cuchnącego oblicza. Nie chcąc pokazywać twarzy innym potworom, jak i samemu oglądać jej w lustrze spokojnego stawu. ...
«1234...7»