-
Kłamca (II)
Data: 06.08.2020, Autor: blackjack, Źródło: Lol24
... powiedziała siląc się na spokój. Bardziej był zdziwiony niż zły. Przecież wyraźnie czuł jej podniecenie, jej gotowość. A tu taka niespodzianka. Marianna wstała, nie spuszczając go z oka. Musiała zacisnąć obie dłonie na rękojeści pistoletu, tak bardzo była zdenerwowana. Również wstał. Poczuła się nieswojo. Nie wyglądał na przerażonego. Ani na wściekłego. – Zastrzelisz mnie? – Jeśli będę musiała. – Będziesz – potwierdził z powagą. I dał krok do przodu. – Nie zbliżaj się, bo strzelę! – Strzelisz? A odbezpieczyłaś go chociaż? – Mój brat jest policjantem, znam się na broni. – Ach! To stąd te kajdanki? – Pod kaloryfer! – rozkazała, nie wdając się w jałowe dyskusje i próbując przybrać groźny wyraz twarzy. – Nie – oświadczył lakonicznie. Znów dał krok do przodu, tak, że końcówka tłumika dotknęła jego piersi. Marianna spanikowała, pociągnęła za spust… I nic się nie wydarzyło! – Nie jest nabity – mężczyzna odebrał jej broń, choć tym razem w jego oczach pojawiła się wściekłość. A więc to tak? – Wiesz, że mnie rozczarowałaś? – Rozczarowałam? – powtórzyła z przerażeniem. Tym razem chyba powinna się zacząć bać. – Dałem słowo, że nie zrobię ci krzywdy. A ty zabiłabyś mnie z zimną krwią. – Groziłeś mi nienabitą bronią? – Ależ skąd. Podszedł do kurtki i wyjął drugi magazynek. Po czym, nie spuszczając z niej wzroku, wymienił go i wycelował w lustro wiszące na ścianie. Rozległ się cichutki świst i na podłogę posypały się dziesiątki ...
... srebrzystych odłamków. – Teraz jest naładowany – oświadczył. – Ale tobie laleczko, należy się nauczka. Zbladła. Odruchowo cofnęła się, lecz plecami uderzyła o kant parapetu. Panika osiągnęła apogeum i pod Marianną ugięły się kolana. – Nie rób mi krzywdy – wyszeptała zmartwiałymi wargami, podczas gdy on przyglądał się jej beznamiętnym wzrokiem. – Krzywdy? To pojęcie względne… – czubkiem broni kreślił dziwne wzory na jej nagim udzie. Zacisnęła dłonie na gładkiej krawędzi zimnego marmuru. Tym razem naprawdę się bała. – Gdybyś nie robiła głupstw, to właśnie jęczałabyś z rozkoszy – pochylił się i wypowiedział te słowa wprost do jej ucha. Jednocześnie poczuła jak zimny metal wślizguje się pomiędzy jej uda i brnie dalej. – Przestań, proszę! – Nie laleczko. Nie traktujesz mnie poważnie. Czas to zmienić. Pieprzyłaś się kiedyś z naładowaną bronią? Rozpłakała się. Łykała własne łzy, patrząc błagalnie w pełne chłodu szare oczy. Zimna końcówka wślizgnęła się w jej wnętrze, bez pardonu torując sobie drogę. – Wciąż jesteś tam cholernie wilgotna – nagle się uśmiechnął. Lecz nie był to przyjemny uśmiech. – Szkoda, że to nie rewolwer. Pobawilibyśmy się w rosyjską ruletkę. Kiedyś miałem przyjemność i trzeba przyznać, że ubaw przedni. – Strzeliłeś… – aż zabrakło jej słów. Nagle syknęła z bólu, naprężając całe ciało. – Strzeliłem – potwierdził beznamiętnie. – Na tym właśnie polegała zabawa. – Potwór! – Dlaczego tak łagodnie? Odwróciła głowę, by nie mógł widzieć ...