-
Uległość - jest taka gra. Odcinek drugi.
Data: 10.08.2020, Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24
... na pulpicie i uruchomiła program do obróbki tekstu. Skopiowała uwagi, co do rozprawki i uruchomiła proces myślenia. Odkleiła oczy od monitora i nie przerywając procesu, poszła przygotować obiad. Zamarynowała kurczaka zagrodowego i wyjęła szpinak z zamrażalnika. Obrała czosnek, cebulę... I zaczęła ryczeć. Usiadła przy stole, łokcie oparła na blacie, złapała się za głowę... Zaczęła od szlochania. Potem był ryk, na końcu, przerywane chełstami powietrza, wycie. Nie uroniła przy tym nawet jednej łzy. Zdołała tylko te dźwięki z siebie wywalić. Wczorajszy wieczór z Panem, poranek z Przemkiem, to chyba nie na jej nerwy. Przesada. Za dużo tu jednego i drugiego. Nie. Błąd procesora. Za dużo tu o jednego. Nie miała szansy wymyślić którego. Miała natomiast duże szanse oszaleć we własnej kuchni. Dźwięk telefonu, postawił ją przy stole na równe nogi. Wybiegła do przedpokoju w poszukiwaniu hałasującego urządzenia, którym dzwonił do niej Przemek. Piosenką z ich pierwszego tańca. Sam jej ustawił tę melodię. Bo to takie romantyczne przecież. - Słucham... - Zaschnięte gardło zachrypiało zamiast się odezwać. Odchrząknęła. Nic to jednak nie dało. Z słuchawką przy uchu poszła do kuchni i odkręciła kran. Woda spłynęła do szklanki stojącej w zlewie. Ze szklanki wlała ją do buzi i rozprowadziła językiem. Na podniebieniu poczuła lekki posmak soku porzeczkowego, który był powodem i przyczyną tego, że szklanka stała w zlewie. - Ada, jesteś tam? - Tak. Gardło mnie drapie musiałam się ...
... napić. - No niby nie skłamała. Ale z prawdą też nie miało to wiele wspólnego. - Nie będzie mnie na obiedzie. Muszę zjeść kolację z kontrahentem. Wrócę jutro. Na pewno będą grane alkohole świata. - Są jeszcze taksówki. - Wiem, że są, a Ty wiesz co ja o tym myślę. Po co mam się tłuc po nocy, kombinować z samochodem... - Dobra. Darujmy sobie. Znam resztę tekstu. Czyli będziesz jutro. O której? - Po pracy. Myślę, że standardowo o 18:00. Nie przewiduję żadnych więcej atrakcji. - Ok. Czyli do jutra. - Do jutra słonko. Kocham Cię. - Wiem. Pa. Ma wolne popołudnie, wolny wieczór, w nocy ma wolne... To dobrze, czy niedobrze. Może weźmie się za rozprawkę. Chyba że... Zerknęła na zegarek. Nie było jeszcze trzeciej. Obiadu w tej sytuacji postanowiła nie gotować. Kura może się marynować do jutra. Z cebuli, czosnku i szpinaku przesmaży półprodukt i schowa przestudzony do lodówki. Przynajmniej nie będzie musiała jutro myśleć „co na obiad”. Ale teraz ma godzinę, a pomysłu, co z nią zrobić, za chiny ludowe. Ciekawe czy Pan coś wymyśli, czy coś z nią zrobi, jak się dowie ile ma wolnego. Teraz natomiast posiedzi z książką. Tak, dokładnie. Weźmie książkę, usiądzie na kanapie i posiedzi trzymając ją w rękach, i obserwując zegarek. Przecież udawanie, że się czyta nie ma najmniejszego sensu. Przed kim niby. Żeby Przemek był, to co innego. Wtedy oglądałaby literki, poustawiane w wyrazy, na tanim śmierdzącym papierze. Oklejone miękką, laminowaną okładką, w wersji obrzydliwie ...