1. Thin line between


    Data: 08.07.2018, Autor: kejtidzi666, Źródło: Lol24

    ... ramieniu i kiwającego z dezaprobatą głową i złamać lekko bariery między nami.
    
    -Słuchaj, już tyle tu przychodzisz, możesz mi mówić po imieniu. Kalina. - Wyciągnęłam do niego rękę z nieśmiałym uśmiechem, a kiedy on ją uścisnął i wypowiedział swoje imię głosem o pół tonu niższym niż zazwyczaj się wypowiada, wiedziałam, że wpadliśmy oboje. Miał bardzo miłą skórę i pamiętam, że od razu wyobraziłam sobie, że jego penis pewnie jest jeszcze milszy w dotyku. Spojrzeliśmy na siebie zawstydzeni i od razu schowałam rękę pod ladę, aby nie widział jak drży. On jednak widocznie speszył się jeszcze bardziej niż ja, gdyż zaraz się pożegnał i czmychnął.
    
    Z rozpaczą pomyślałam, że wszystko spieprzyłam i więcej się nie pojawi, bo nie potrzebnie wyskakiwałam z tym imieniem, o dziwo jednak już kilka dni później znów zawitał i znów był sam.
    
    Gdy tylko usłyszałam "dzień dobry" zamiast zwykłego "cześć" zrobiło mi się słabo. A więc to jednak był błąd, on nie chciał zmiany w naszych stosunkach. Byłam dla niego tyko ekspedientką a nie kandydatką do igraszek. Spojrzałam na niego niepewnie, ale uśmiechał się tak jak zawsze, więc odetchnęłam. Podałam mu zamówiony towar i podałam resztę. On jednak nie puścił mojej dłoni, tylko lekko ją ścisnął i jednym palcem przejechał po wierzchu w delikatnej pieszczocie. Momentalnie mnie zapalił. Nie miałam jednak odwagi na niego spojrzeć, choć czułam, że z każdym ruchem jego palca patrzy na mnie i bada reakcje. Czerwona na twarzy odetchnęłam głębiej, gdy dotarł ...
    ... palcem do przegubu i sunął dalej w górę. Nie wiem jak to by się skończyło, ale ktoś wszedł do sklepu i mój amant odskoczył jak poparzony, a ja wreszcie odzyskałam jakąkolwiek wole i spojrzałam na niego. Był równie zaczerwieniony jak ja, ale niczego więcej nie doświadczyłam, gdyż rzucił tylko "do widzenia" i wyszedł. Myślałam o minionych wydarzeniach praktycznie przez cały czas i nie mogłam się doczekać, aż to cokolwiek co się między nami rodzi, wreszcie wykiełkuje.
    
    Rozpamiętywałam to uczucie i jego zręczne palce na mojej ręce i od razu się podniecałam. Teraz robienie sobie dobrze z myślą o nim było jeszcze łatwiejsze i szybsze niż przedtem.
    
    Na ponowne spotkanie musiałam czekać aż 2 tygodnie. W końcu jednak zjawił się i wręczył mi małą lekko "niedorozwiniętą" różyczkę. Oczywiście tłumaczył się tym, że jak wyszedł już ze szkoły to tylko takie zostały w kwiaciarni, ale ja o to w zasadzie nie dbałam, instynktownie pochyliłam się do przodu i złożyłam na jego policzku szybkiego całusa. Bez słowa poszłam na zaplecze, aby odłożyć kwiat do maleńkiej filiżanki z wodą. W tym czasie jednak nie słyszałam niczego co działo się na sklepie i trochę mnie to zaniepokoiło. Czyżby sobie poszedł? Nie domyślił się, że muszę się zaopiekować kwiatuszkiem? Zaskoczona poczułam jego dłoń na swoim łokciu. Zadziwiające, że moje ciało do razu wiedziało, że to on. Odwróciłam się, a gdy wreszcie stanęliśmy twarzą w twarz, bez dzielącej nas lady sklepowej nie mogłam się powstrzymać od chłonięcia tego ...
«12...456...»