Sesja fotograficzna - 6.
Data: 17.08.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... przespać sześć godzin.
Dlatego czasami pracowałam również w niedzielę.
Moją ambicją stało się codzienne wspólne śniadanie z dziećmi. I wspólny obiad w sobotę i w niedzielę. No, na ogół tylko w niedzielę. Czasami udawało mi się zabrać jedno lub drugie na zakupy. To przychodziło mi najłatwiej.
Płaciłam dziewczynie, która robiła mi podstawowe zakupy, a dwa razy w tygodniu wpadała późnym popołudniem prasować uprane rzeczy i sprzątać. Było mnie na to stać! Wtedy mogłam przez kilka godzin spokojnie posiedzieć przy fakturach i innych dokumentach albo bezczelnie poleniuchować w wannie z gazetą.
Pod koniec pierwszego roku pracy sprawozdania zdawałam już tylko dwa razy w tygodniu. Sprawozdania robiły się coraz dłuższe, bo Ewa stawiała kawę i jabłecznik z bitą śmietaną. Czasami zmuszała mnie, żebym została na kolacji. Nie potrafiłam odmówić szefowej. Moim dzieciom to w ogóle nie przeszkadzało. Według nich za długo przesiadywałam u pani Ewy, a za mało pracowałam! Kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę opinię, ręce mi opadły... Rozglądałam się za czymś ciężkim, żeby im przystępnie przedstawić moje argumenty, ale zrezygnowałam. A potem nawet nie miałam czasu, żeby wyprowadzać ich z błędu.
Po upływie kolejnych kilku miesięcy Ewa zaproponowała mi kupno jej samochodu. Skorzystałam z takiej okazji. Umówiłyśmy się na zapłatę w ratach. Wiedziałam, że zaniżyła cenę. Znowu miałam własne auto!
*
Heniek nigdy nie zapłacił mi pełnej kwoty obiecanej w lesie, ani tej wpisanej do ...
... pierwszej i drugiej umowy. Nigdy też nie wyjaśnił, dlaczego i jak moje zdjęcia trafiły do tych dwóch mężczyzn. Nigdy nie dowiedziałam się, dlaczego akurat mnie, „podstarzałą modelkę”, potraktował jakimś narkotykiem w kawiarni i zawiózł do pracowni, nagrywając filmy wbrew mojej woli. Po pewnym czasie przestał odbierać moje telefony, a potem zablokował mój numer. Dotarło do mnie, że przeprowadził się do innej dzielnicy albo nawet pod miasto. Sprzedał atelier, w którym bywałam. Ponoć dobrze mu się powodziło.
*
W ciągu moich pierwszych pięciu lat pracy nie straciliśmy żadnego klienta! Sama zdobyłam ledwie kilku. Ale trafiłam też na polską prywatną firmę, która zleciła nam swoje rozliczenia podatkowe i jednorazowo dorzuciła rozliczanie ponad czterdziestu swoich pracowników, a po pewnym czasie, siłą rozpędu, z naszych usług korzystały, już na stałe, inne mniejsze firmy kooperujące z nią. Pracownicy też pozyskali paru klientów. Firma rozrastała się o nowych klientów. Nikt nie myślał o zwolnieniach. W trzecim roku zatrudniłam nową osobę.
Z pracownikami finansowy sukces „pięciolatki” fetowaliśmy lampką szampana, dwupiętrowym tortem, lodami i obietnicą utrzymania zatrudnienia przy obecnej liczbie klientów. Uroczystość miała kaloryczny charakter. Jak szaleć to szaleć! Cola lała się litrami! Kilka dziewczyn coś wypiło przed imprezą i zaczęły ostrą zabawę. Nawet moi pracownicy-kawalerowie byli zaskoczeni. Asia jako pierwsza zdecydowała się na striptease. Dziewczyny ledwo zdołały ...