-
Nowy Świat Czarownic, cz. 40
Data: 20.08.2020, Autor: nefer, Źródło: Lol24
Zwiadowcy tana nie okazali się szczególnie wprawnymi jeźdźcami, a ich wierzchowce nie mogły równać się z Demonem. Wspólna podróż wkrótce zaczęła nużyć zmuszonego utrzymywać powolne tempo Marcusa. Na leśnej ścieżce i tak nie zdołałby wypuścić się w cwał czy choćby szybki galop, ale obydwu swoich towarzyszy wyprzedziłby bez trudu nawet kłusem. Musiał celowo spowalniać krok przyjaciela, by zachować ostrożność i utrzymać odpowiedni dystans. Do tego starał się pozostawać gotowym w każdej chwili do użycia mocy, co wymagało sporej koncentracji. Pomimo pozyskanych niedawno umiejętności, nie posiadał przecież prawie doświadczenia w posługiwaniu się magią. Dlatego ucieszył się, gdy las zostawili wreszcie za sobą. Rozpostarła się przed nimi rozległa, porośnięta trawą równina, przecięta szeroką, ale raczej niezbyt głęboką rzeką, spokojnie toczącą swoje wody ku nieznanemu chłopakowi przeznaczeniu w odmętach jakiegoś północnego morza. Przewodnicy wstrzymali konie na skraju drzew, pozostając w ich cieniu. Dowódca przyzwał Marcusa ruchem ręki, ten jednak zignorował zaproszenie czy też rozkaz. Zbliżył się tylko na tyle, by samemu swobodnie obserwować okolicę, a rozmowa mogła odbyć się bez podnoszenia głosu do krzyku. - To tutaj – odezwał się zwiadowca. - Nad rzeką, tam, gdzie w zakolu rośnie samotny dąb. Tam otrzymałem list i tam też miałem cię doprowadzić na rozkaz tana. Podobno masz się tu spotkać z kimś z obozu Wilczycy, a mnie polecono do niczego się nie wtrącać. Miejsce dobrze ...
... wybrane, sam widzisz, że trudno byłoby urządzić jakąś zasadzkę. Być może ostatnie słowa stanowiły przyganę dla nieufności Marcusa, ten jednak zignorował ten przytyk, o ile rzeczywiście o to właśnie chodziło wojownikowi tana Arnolda. Jego towarzysz zachowywał milczenie. - Nikogo tu nie ma. - Chłopak zlustrował otoczenie, sięgając wzrokiem odległej krawędzi lasu po drugiej stronie rzeki. - Może jeszcze nie czas, pory spotkania nie określono zbyt dokładnie. Ale to właściwe miejsce. Ruszaj, jeśli tego właśnie chcesz i zaczekaj. O ile wiem, musisz się tam udać sam. My zostaniemy tutaj. Czy na pewno tego chciał? Czy chciał spotkać się z Berenika, wziąć ją w ramiona, opowiedzieć o wszystkim, co go spotkało, dowiedzieć się, jak traktowano ją w więzieniu, co z ich dorastającą w jej łonie córką, w jaki sposób objęła władzę i jak zamierza ją sprawować? Oczywiście, że chciał! Po to tu przybył. Aby ponownie połączyć się ze swoją panią i małżonką, ze swoja ukochaną. Teraz już na innych niż poprzednio zasadach. Ona stała się obecnie prawowitą władczynią Siedmiu Bram, a on potężnym czarodziejem. Tego nie zamierzał przed nią ukrywać, sama ofiarowała mu przecież pierwszą magiczną umiejętność. No, może opowie o tym Berenice po kolei, stopniowo. Ale zatajać przed nią swojej nowej siły nie chciał, zresztą i tak pewnie by nie zdołał. Co dalej z tym wszystkim począć, postanowią już wspólnie. „O ile to naprawdę Berenika.” - Uprzytomnił sobie nagle. - „Księżna niejeden już raz zdołała mnie ...