-
Nowy Świat Czarownic, cz. 40
Data: 20.08.2020, Autor: nefer, Źródło: Lol24
... oszukać. Ale nie oszuka Demona, tego nie potrafi” - Podniesiony na duchu tym stwierdzeniem, bo przecież wierny koń już kilka razy pokrzyżował plany wiedźmy, wynurzył się spod osłony drzew i pokłusował w stronę samotnego dębu. Zgodnie z zapowiedzią, zwiadowcy tana pozostali na skraju lasu. Nie oglądał się za nimi. Nie spiesząc się, dotarł do wyznaczonego miejsca spotkania. Rzeka toczyła tutaj swoje wody po płyciźnie, tworząc szeroki bród. Gęsta, ciągle jeszcze zielona trawa otaczała piaszczystą, nadbrzeżną łachę. Zatrzymał konia na skraju nurtu, pozwolił mu się napić. Niespieszna przejażdżka po lesie w żaden sposób nie zgrzała bowiem wierzchowca. Nadal nikogo nie dostrzegał, nawet ludzi Arnolda, którzy skutecznie ukryli się wśród drzew. Miejsce tchnęło spokojem i rzeczywiście, marnie nadawało się do przygotowania zasadzki. Na wszelki wypadek zachowywał jednak czujność, gotowy do postawienia ćwiczonych wczoraj z Aurorą osłon. Mocy mu nie brakowało. Trwał tak przez czas wystarczający, by słońce wyraźnie już pochyliło się ku zachodniej stronie horyzontu, a cień rzucany przez potężne drzewo wydłużył się. Wreszcie dostrzegł jakiś ruch na przeciwległym krańcu równiny. Samotny jeździec, który jak uprzednio Marcus wyłonił się spośród drzew. Tyle, że w przeciwieństwie do chłopaka wypuścił konia w szybki galop, pędząc śmiało w kierunku brodu. Najpierw rozpoznał konia. Tak, to Orzeł Bereniki! Wyruszająca na wyprawę pod podwójną postacią księżna pozostawiła siwka na zamku, może ...
... na jego grzbiecie również nie czuła się pewnie? A sama księżniczka? Uwolniona i wezwana do jak najszybszego przybycia do armii skorzystałaby właśnie z ulubionego wierzchowca. To oczywiste! A więc może to naprawdę ona, jego Berenika? Wytężył wzrok, wpatrując się w sylwetkę jeźdźca. Tak, to musiała być dziewczyna, śmiało i z wprawą powodująca koniem. Pędząca na spotkanie z kim? Ze swoim ukochanym pierwszym panem i małżonkiem! Amazonka zbliżała się szybko, rozpoznał jej sylwetkę, rysy twarzy... Berenika, to jego Berenika! Już, już miał poderwać Demona i rzucić się na spotkanie, gdy przyszła fala otrzeźwienia. Nie ma przecież żadnej gwarancji, że oto nie nadjeżdża przybierająca oszukańczo postać własnej córki stara wiedźma. Podobno nie żyje, ale kto wie? Lady Berengaria zdolna jest z pewnością do wszelkiej zdrady. Wielokrotnie wyprowadzała go w ten sposób w pole. Nie, dzisiaj nie da wiary własnym zmysłom. Orzeł to zbyt mało, może księżna potrafi zresztą zmienić również postać zwierzęcia? Tylko Demon, wierny przyjaciel, którego czuje pod siodłem, może dać mu pewność! On nie został w żaden sposób zaczarowany, a wiedźmy nie cierpi. - Hej, Marcusie. Ukochany! - Berenika osadziła konia po drugiej stronie rzeki i przyjaźnie zamachała ręką. - Jak dobrze cię widzieć! Całego i zdrowego, pomimo wszelkich niebezpieczeństw, których doznałeś. Pomimo tego, że wpadłeś w ręce barbarzyńców. Teraz wszystko się zmieni. Matka nie żyje, a ja jestem nową panią Siedmiu Bram! I pragnę wziąć w ramiona ...